Dywidenda z DOGE – jej wpływ na amerykańską gospodarkę i rynek złota



W obliczu rosnących wydatków publicznych i potrzeby szukania oszczędności, administracja USA rozważa różne strategie optymalizacji budżetu państwa. Jednym z mniej konwencjonalnych pomysłów, które są brane pod uwagę, jest tzw. „dywidenda” z DOGE, polegająca na redystrybucji części zaoszczędzonych środków bezpośrednio do obywateli. Koncepcja ta, choć budzi kontrowersje, może mieć znaczący wpływ na gospodarkę, inflację oraz rynki inwestycyjne. Czy taka strategia rzeczywiście pobudzi konsumpcję i ochroni wartość pieniądza? Jakie konsekwencje może przynieść dla rynku złota i innych surowców?

Plan wypłaty „dywidendy” z DOGE

Czy każdy z 78 milionów gospodarstw domowych w USA otrzyma czek na 5000 dolarów? Taki pomysł, określany mianem „dywidendy” z DOGE, pojawił się w ostatnich dniach. Koncepcja ta zakłada redystrybucję części oszczędności budżetowych, wynikających z cięć publicznych, bezpośrednio do obywateli.

Elon Musk, kierujący Departamentem Wydajności Państwa, dąży do ograniczenia wydatków publicznych o 2 biliony dolarów. W ramach tego procesu rozważana jest opcja zwrócenia 400 miliardów dolarów gospodarstwom domowym. Wypłata ta mogłaby pełnić trzy funkcje:

  1. Stymulacja gospodarki – zwiększenie konsumpcji w obliczu oszczędności budżetowych, które mogłyby wpłynąć negatywnie na wzrost gospodarczy.
  2. Korzyści polityczne – bezpośrednie wsparcie finansowe dla obywateli może wpłynąć na ich decyzje wyborcze.
  3. PR-owy przekaz – przedstawienie programu jako mechanizmu redystrybucji środków „od urzędników do obywateli”.

Potencjalne skutki inflacyjne

Planowane 400 miliardów dolarów mogłoby wywołać efekt proinflacyjny, szczególnie w kontekście obecnych trendów gospodarczych, takich jak deglobalizacja i wprowadzanie ceł. Analogie do lat 70. XX wieku są wyraźne – inflacja w Stanach Zjednoczonych od kilku lat podąża ścieżką podobną do tamtej dekady. Jeśli ten scenariusz się powtórzy, obecnie znajdujemy się w okresie odpowiadającym latom 1976-77, tuż przed kolejną falą wzrostu cen.

Lata 70. charakteryzowały się stagflacją, czyli równoczesnym wysokim wzrostem cen i niskim wzrostem gospodarczym. W tamtym czasie rynek akcji nie był w stanie skutecznie rekompensować inflacji, co skutkowało przenoszeniem kapitału z aktywów finansowych do aktywów materialnych – surowców, metali szlachetnych i nieruchomości.

Czy czeka nas kolejna fala inflacji?

Rynek złota może dostarczać pewnych wskazówek na temat przyszłych trendów. W ciągu ostatnich 2,5 roku cena tego kruszcu wzrosła o ponad 80% w przeliczeniu na dolary amerykańskie. Jednak ocena jego rzeczywistej wartości wymaga porównania z innymi aktywami, takimi jak indeksy giełdowe.

Jednym z istotnych wskaźników jest relacja cen surowców do indeksu S&P 500. Przez ostatnie pięć dekad wskaźnik ten nie utrzymywał się tak długo na tak niskich poziomach jak obecnie. Jeśli inflacja w USA pozostanie na podwyższonym poziomie, wzrost cen surowców i metali szlachetnych może stać się dominującym trendem na rynkach inwestycyjnych.

Obserwacja tych wskaźników w kontekście potencjalnej stagflacji może dostarczyć istotnych informacji dla inwestorów szukających alternatywnych form zabezpieczenia kapitału.

Globalne perspektywy rynkowe

W obliczu rosnącej niepewności gospodarczej, coraz więcej inwestorów poszukuje stabilnych aktywów, które mogą zabezpieczyć ich kapitał przed skutkami inflacji i spowolnienia gospodarczego. Surowce i metale szlachetne, takie jak złoto i srebro, od lat pełnią rolę bezpiecznych przystani w czasach kryzysu. Jednocześnie zmieniające się warunki geopolityczne oraz polityka monetarna głównych banków centralnych mogą dodatkowo wpłynąć na długoterminowe trendy w globalnej alokacji kapitału. Dlatego uważna obserwacja wskaźników inflacyjnych oraz relacji między rynkami finansowymi i surowcowymi będzie kluczowa dla świadomego podejmowania decyzji inwestycyjnych.

Źródło: Na podstawie analizy Tomasza Gessnera z firmy Tavex

Artykuł Dywidenda z DOGE – jej wpływ na amerykańską gospodarkę i rynek złota pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.

Rynek emitenta



Benefit Systems podwoił wielkość planowanej emisji obligacji z 500 mln zł do 1 mld zł, a za pięcioletnie papiery i tak zapłaci tylko 1,9 pkt proc. marży ponad WIBOR. To warunki porównywalne do kosztów kredytu bankowego i jaskrawa zachęta dla innych emitentów.

W przeszłości Benefit pozyskiwał już tańsze finansowanie. W 2015 r. za trzyletnie papiery płacił 1,35 pkt proc. marży (przy znacznie niższej stawce WIBOR i deflacji w gospodarce), ale w roku pandemii płacił też 4,25 pkt proc. marzy za czteroletnie obligacje. Mówiąc inaczej – przykład Benefitu obrazuje, jak rynek obligacji zatoczył pełne koło i wrócił do warunków, które znaliśmy sprzed wybuchu afery GetBack (2018 r.), która okazała się ważną cezurą rynkową i wstrzymała rozwój rynku na kilka lat, choć oczywiście złożyły się na to i inne sprawy, na czele z pandemią, wojną i niestłumioną do dziś inflacją, by wymienić te najważniejsze.

Nie jest to sytuacja, która byłaby dla inwestorów nowa. Kompresja marż widoczna jest na rynku od mniej więcej roku i emitenci korzystają z niej na różne sposoby. W nowej emisji publicznej Best zdecydował się na zaoferowanie największej w historii puli obligacji (83,4 mln zł) przy marży obniżonej do 3,6 pkt proc. przy pięcioipółrocznym terminie spłaty. I pomyśleć, że nieco ponad rok temu ten sam emitent oferował inwestorom 5,0 pkt proc. marży i nie zawsze mógł liczyć na pełne pokrycie popytu.

Najbardziej oczywistym źródłem zainteresowania inwestorów obligacjami korporacyjnymi są relatywnie wysokie stopy procentowe i odsuwająca się w czasie perspektywa ich obniżek, co owocuje nominalnie wysokim oprocentowaniem. Nawet 1,9 pkt proc. marży to wciąż nieco ponad 7,7 proc. odsetek rocznie, a więc wartość, której próżno szukać w tabelach z oprocentowaniem depozytów bankowych (wyłączając promocje i limitowane kwoty wpłat przyjmowane od indywidualnych klientów). Best ograniczył wysokość oferowanej marży do warunków widywanych ostatnio przed aferą GetBacku, ale mimo to, w pierwszym okresie odsetkowym nominalnie zapłaci prawie 9,5 proc. To wciąż dużo na tle bankowej alternatywy.

Lecz wysokie kupony błyszczące na tle lokat bankowych to nie jedyny powód. W obligacje firm inwestują przede wszystkim ludzie majętni, o czym informuje średnia wartość dokonywanych zapisów (ponad 107 tys. zł w ubiegłym roku), przy czym jest to średnia. Zgodnie z zasadą Pareto, 20 proc. klientów odpowiada za 80 proc. wartości zapisów. W ich przypadku kwoty składanych zapisów są więc wielokrotnością średniej. A przecież nie zapisują się oni na papiery jednego tylko emitenta i nie kończą raczej przygody z obligacjami na jednej serii. A więc są to ludzie ponadprzeciętnie majętni z milionowymi, płynnymi aktywami. Zapewne to ci sami inwestorzy, którzy dotąd lokowali nadmiar gotówki na rynku mieszkaniowym. Teraz jednak mieszkania nie gwarantują już dobrych stóp zwrotu z tytułu samego ich posiadania. Stąd też zainteresowania posiadaczy gotówki innymi formami lokowania kapitału, przy czym rynek publicznych (tj. szeroko dostępnych) emisji obligacji to zaledwie ułamek obrotów z rynku mieszkaniowego (w ub.r., niezwykle udanym roku wartość ofert sięgnęła 1,6 mld zł, czyli odpowiednik 20 tys. dwu-. trzypokojowych mieszkań; w skali kraju powstaje 200 tys. mieszkań i domów rocznie). Innymi słowy – na rynku obligacji robi się ciasno dla strony kupującej, a to pozwala emitentom na obniżanie marż, wydłużanie terminów spłaty lub na osiąganie innych korzyści i to pomimo równoległego wzrostu wskaźników zadłużenia. Choć oczywiście są i wyjątki. BBI Development uplasowało kolejną emisję refinansującą i ponownie zapłaci za nią 7,75 pkt proc. marży. Cavatina Holding pozyskała prawie 50 mln zł z emisji publicznej (po powiększeniu rozmiarów oferty z pierwotnych 30 mln zł) ponownie oferując 6,0 pkt proc. marży, tak jak we wszystkich emisjach na przestrzeni ostatnich trzech lat.

Źródło: Obligacje / Emil Szweda

Artykuł Rynek emitenta pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.

Finał miesiąca w korekcie



Finałowa sesja tygodnia na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie skończyła się spadkami wszystkich indeksów. WIG20 stracił 0,41 procent, gdy indeks szerokiego rynku WIG oddał 0,42 procent.

Przeceniły się również koszyki spółek o małej oraz średniej kapitalizacji i sWIG80 spadł o 0,33 procent, gdy mWIG40 cofnął się o 0,55 procent. Imponująco ukształtował się obrót, który w WIG20 przekroczył 4 miliardy złotych, gdy na całym rynku sięgnął 5,2 miliarda złotych. Aktywność była jednak pochodną dużych wymian w finale sesji, co należy przypisać porządkowaniu portfeli przez duże fundusze w końcówce okresu rozliczeniowego. Naprawdę do odnotowania jest zachowanie spółki Dino, która od poranka grała obok rynku – głównie dzięki dobrze przyjętym prognozom na 2025 rok – i finalnie zyskała 4,82 procent. Sesja ustaliła wynik miesiąca na zwyżkę indeksu WIG20 o 5,99 procent, co przekłada się na trzeci miesiąc wzrostów w serii. Niestety, spadek w finałowym tygodniu lutego przerwał wzrostową serię dziewięciu tygodni zwyżek i – co ważniejsze – zbudował sygnał, iż trzeci miesiąc wygrany przez popyt kończy się ostrzeżeniem przed korektą. Technicznie patrząc popytowi nie udało się finalnie ulokować WIG20 nad połamanym wcześniej oporem w rejonie 2600 pkt. Patrząc na wykresy WIG20 nie trudno dostrzec sprzeczne sygnały. Z jednej strony luty był miesiącem wyjścia WIG20 na czternastoletnie maksima, gdy z drugiej mocna kontra podaży w rejonie 2700 pkt. rzuciła indeks pod chwilę wcześnie naruszony szczyt hossy w rejonie 2600 pkt. Co ważne, częścią układu sił na rynku była korelacja z otoczeniem, która wymusiła na GPW poszukanie korekty. W praktyce warto liczyć się z układem, w którym to otoczenie – rozumiane szeroko, a więc jako rynki bazowe i waluty – przesądzi o kolejnym ruchu WIG20 i głębokości granej właśnie korekty.

Źródło: Adam Stańczak / DM BOŚ

Artykuł Finał miesiąca w korekcie pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.

Czy Polska potrzebuje samolotów F-35?



Wiele osób zadaje sobie pytanie, czy lepiej zakupić samoloty F-16 w większej ilości niż F-35 – bo F16 są nieco tańsze. Samolot F-16 powoli osiąga maksimum swoich zdolności rozbudowy w swoich kolejnych wersjach.

Tymczasem pole walki dzisiaj jest coraz bardziej cyfrowe – trzeba dopasować środki bojowe do współczesnego, a nawet przyszłego pola walki. W związku z tym na polskie potrzeby powinno być więcej samolotów F-35 nawet niż ta liczba, którą Polska zamierza zakupić. Jest to niestety kompromis chęci i możliwości. Obecne zakupy muszą wystarczyć – przy uzupełnieniu zdolności ze strony innych państw Sojuszu. Obecnie F-35 użytkuje już Holandia i Norwegia – więc będzie można działać wspólnie – jak w ramach operacji obrony powietrznej krajów nadbałtyckich. Samolot F-35 jest do tego przystosowany i do tego będzie służył.

– Kiedy mówimy o obronie powietrznej, to na jeden z pierwszych planów wysuwa się nowy potencjalnie do zainstalowania w wojsku element, którym jest samolot F-35 II Lightning. Samolot piątej generacji, który jest używany od pewnego czasu w kilku armiach świata – powiedział serwisowi eNewsroom.pl pułkownik rezerwy Maciej Matysiak, ekspert Fundacji Stratpoints, były zastępca szefa SKW. – Czy ten samolot radykalnie zmieni coś w naszej obronie powietrznej i zwiększy nasze zdolności, czy będziemy w stanie zasymilować jego potencjał w siłach zbrojnych? Jest to samolot bardzo nowoczesny – ale jest on tylko częścią systemu, więc nie możemy postrzegać zakupu samolotu F-35 jako zakupu jednostkowego. Nastąpi po pierwsze zakup, szkolenie, a następnie integracja tych samolotów w całym systemie obrony powietrznej i sił zbrojnych. To nie jest tylko obrona powietrzna – to jest też samolot, który ma działać na polu walki, który może atakować cele, który buduje przewagę w powietrzu, który zbiera dane i następnie może je przekazywać do innych efektorów, którymi są chociażby armatohałubice KRAB, nowoczesne czołgi, zestawy przeciwlotnicze, artyleria czy pododdziały wojska, które będą funkcjonować w całym systemie wymieniając się informacjami na bieżąco. To jest tzw. zobrazowanie pola walki i zobrazowanie przestrzeni powietrznej, aby dane środki mogły reagować jak najbardziej efektywnie na potencjalnego naszego przeciwnika – ocenia pułkownik rezerwy Maciej Matysiak.

Źródło: eNewsroom

Artykuł Czy Polska potrzebuje samolotów F-35? pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.

Comarch miał 12,08 mln zł zysku netto, 62,46 mln zł zysku EBITDA w IV kw. 2024



Comarch odnotował 12,08 mln zł skonsolidowanego zysku netto przypisanego akcjonariuszom jednostki dominującej w IV kw. 2024 r. wobec 18,39 mln zł zysku rok wcześniej, podała spółka.

Zysk operacyjny wyniósł 36,68 mln zł wobec 15,99 mln zł zysku rok wcześniej. Zysk EBITDA sięgnął 62,46 mln zł, co oznacza wzrost o 53,2% r/r.

Skonsolidowane przychody ze sprzedaży sięgnęły 609,1 mln zł w IV kw. 2024 r. wobec 539,86 mln zł rok wcześniej.

W całym 2024 r. spółka miała 57,57 mln zł skonsolidowanego zysku netto przypisanego akcjonariuszom jednostki dominującej wobec 100,61 mln zł zysku rok wcześniej, przy przychodach ze sprzedaży w wysokości 1 916,43 mln zł w porównaniu z 1 815,84 mln zł rok wcześniej. Zysk EBITDA sięgnął 201,89 mln zł, co oznacza wzrost o 5,2% r/r.

„W okresie 12 miesięcy 2024 roku przychody ze sprzedaży usług informatycznych wzrosły o 57 802 tys. zł,tj. o 4,2%, natomiast przychody ze sprzedaży oprogramowania własnego były wyższe o 35 921 tys. zł, tj. o 12%. Wzrost przychodów w ww. kategoriach był głównie efektem zwiększonej sprzedaży do klientów z sektora publicznego, finansowo-bankowego oraz do małych i średnich przedsiębiorstw w Polsce, przy jednoczesnym spadku sprzedaży do klientów z sektora medycznego” – czytamy w raporcie.

Przychody ze sprzedaży oprogramowania obcego spadły o 40,2%, własnych wyrobów gotowych – wzrosła o 29,8% r/r ze względu na realizację zwiększonych dostaw do sektora publicznego. Sprzedaż hardware firm trzecich spadła o 5,6% r/r, podano także.

„W IV kwartale 2024 roku wartość przychodów ze sprzedaży Grupy Comarch do odbiorców z sektora TMT wyniosła 89 199 tys. zł, co oznacza wzrost o 8 977 tys. zł (tj. o 11,2%) w porównaniu do IV kwartału 2023 roku. W IV kwartale 2024 roku klienci z sektora finanse i bankowość zakupili produkty i usługi o wartości 98 540 tys. zł, wyższej o 32 312 tys. zł, tj. o 48,6% od osiągniętej w analogicznym okresie roku poprzedniego. Przychody ze sprzedaży do klientów z sektora handel i usługi osiągnęły wartość 73 826 tys.zł, większą o 8 759 tys. zł, tj. 13,5%. Wzrost przychodów nastąpił również w przypadku sprzedaży do klientów z sektora przemysłowego, o 9 131 tys. zł, tj. o 16,9%. W IV kwartale 2024 roku przychody ze sprzedaży do podmiotów publicznych wzrosły o 34 429 tys. zł, tj. o 49,7%, m.in. w wyniku zwiększonych dostaw hardware własnego. Sprzedaż rozwiązań ERP do małych i średnich przedsiębiorstw w Polsce wzrosła o 11 274 tys. zł, tj. o 9,4% i osiągnęła wartość 131 244 tys. zł. Spadek przychodów nastąpił w przypadku sprzedaży do klientów z sektora MSP w regionie DACH, o 9 942 tys. zł, tj. 32,3%” – czytamy dalej.

W tym okresie przychody ze sprzedaży do klientów z sektora medycznego spadły o 61,2% r/r, co było związane z zakończeniem w IV kw. 2023 realizacji kilku istotnych kontraktów w tym obszarze. Przychody ze sprzedaży do pozostałych klientów wzrosły o 12,5% r/r, podano także.

W ujęciu jednostkowym zysk netto w całym 2024 r. wyniósł 112,4 mln zł wobec 92,16 mln zł zysku rok wcześniej.

Comarch specjalizuje się w projektowaniu, wdrażaniu oraz integracji zaawansowanych systemów informatycznych, narzędzi programistycznych, narzędzi i infrastruktur sieciowych. W 2023 r. miał 1,82 mld zł skonsolidowanych przychodów. Spółka zadebiutowała na GPW w 1999 r. Wcześniej w grudniu 2024 r. akcjonariusze Comarchu zgodzili się na wycofanie akcji spółki z obrotu na GPW.

Źródło: ISBnews

Artykuł Comarch miał 12,08 mln zł zysku netto, 62,46 mln zł zysku EBITDA w IV kw. 2024 pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.

Caspar AM wyznaczył w ramach programu motywacyjnego cel 3,5 mln zł zysku brutto w 2025



Rada nadzorcza Caspar Asset Management wyznaczyła na potrzeby programu motywacyjnego realizowanego wszystkim uczestnikom programu cel finansowy na 2025 r. w wysokości 3,5 mln zł skonsolidowanego zysku brutto z wyłączeniem kosztów programu motywacyjnego, podała spółka.

Caspar Asset Management jest domem maklerskim specjalizującym się w obsłudze klientów zamożnych (HNWI) oraz bardzo zamożnych (UHNWI). Oprócz zarządzania portfelami klientów indywidualnych świadczy również usługę zarządzania dla klientów instytucjonalnych, w tym zarządzanie funduszami inwestycyjnymi na zlecenie Caspar Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych. Spółka debiutowała we wrześniu 2022 r. na głównym rynku GPW. Wcześniej, od 2011 r. była notowana na NewConnect.

Źródło: ISBnews

Artykuł Caspar AM wyznaczył w ramach programu motywacyjnego cel 3,5 mln zł zysku brutto w 2025 pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.

Indeks WIG20 spadł o 0,41% na zamknięciu w piątek



Indeks giełdowy WIG20 spadł o 0,41% wobec poprzedniego zamknięcia i osiągnął poziom 2 579,52 pkt w piątek, 28 lutego.

Indeks WIG spadł o 0,42% wobec poprzedniego zamknięcia i osiągnął 91 996,40 pkt.

Indeks mWIG40 spadł o 0,55% i osiągnął poziom 6 820,93 pkt, zaś sWIG80 spadł o 0,33% do 25 751,54 pkt.

Obroty na rynku akcji wyniosły 5215,47 mln zł; największe zostały zanotowane przez BUDIMEX – 890,17 mln zł.

Na GPW wzrosły ceny akcji 132 spółek, 186 spadły, a 92 nie zmieniły się.

Źródło: ISBnews

Artykuł Indeks WIG20 spadł o 0,41% na zamknięciu w piątek pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.

BIT wyprodukuje kolejnych 10 analizatorów dla Bacteromic



Bacteromic – spółka zależna Scope Fluidics – rozszerzyła współpracę z BIT Analytical Instruments GmBH – niemiecką firmą należącą do Messer Group, podało Scope Fluidics. W ramach rozszerzenia współpracy BIT wyprodukuje kolejne 10 analizatorów i napełniarek dla systemu Bacteromic. Wartość umowy to ok. 400 tys. euro netto (blisko 1,7 mln zł netto).

„Bacteromic łączy szybkość analizy z niespotykaną na rynku pojemnością informacyjną – aby szybko dostarczyć pełnej informacji potrzebnej do dobrania skutecznej terapii antybiotykowej. Globalny potencjał rynkowy naszego systemu motywuje nas do sprawnego procedowania certyfikacji europejskiej (IVDR) oraz dostarczenia naszego rozwiązania klientom. Nowe urządzenia, których produkcję zleciliśmy będą przeznaczone m.in. do dalszych prac R&D, badań pilotażowych, kolejnych zewnętrznych weryfikacji, oraz udziału w wydarzeniach branżowych i targach. Rozważamy także ich wykorzystanie do pierwszych działań sprzedażowych do dystrybutorów i użytkowników końcowych” – powiedział prezes Scope Fluidics Piotr Garstecki, cytowany w komunikacie.

W ramach rozszerzenie współpracy BIT wyprodukuje kolejne 10 urządzeń (urządzenie oznacza analizator i napełniarkę). Rozszerzenie współpracy stanowi realizację zaktualizowanych celów w ramach projektu Bacteromic, podkreślono w informacji.

„Rozszerzenie współpracy wpisuje się w działania mające na celu komercyjne wprowadzenia systemu Bacteromic na rynek międzynarodowy. W ramach współpracy nawiązanej w grudniu 2023 r., BIT wyprodukował już dla Bacteromic 10 urządzeń. Zarówno już otrzymane jak i nowo zamówione urządzenia przeznaczone będą do sprzedaży na rzecz przyszłych dystrybutorów lub bezpośrednio do użytkowników końcowych oraz będą mogły być wykorzystywane do dalszych prac R&D, badań pilotażowych, ewaluacji klinicznych oraz kolejnych zewnętrznych weryfikacji systemu Bacteromic, w szczególności w miarę postępu prac R&D nad nowymi produktami czy kontynuacji działań market access (m.in. udziału w targach branżowych, sympozjach, kongresach). Urządzenia wytworzone przez BIT będą wymagały uzyskania certyfikacji zgodnie IVDR, przy czym nie będzie konieczny udział jednostki notyfikowanej” – czytamy w komunikacie.

Szacowane łączne wynagrodzenie BIT za wyprodukowanie 10 nowych urządzeń wyniesie ok. 400 tys. euro netto. Zgodnie z warunkami współpracy, dostawa urządzeń będzie realizowana według bieżącego zapotrzebowania Bacteromic zgłaszanego do BIT. Zarząd zakłada możliwość dalszego rozszerzania współpracy z BIT w przypadku wystąpienia takiego zapotrzebowania w związku z działaniami mającymi na celu komercyjne wprowadzenia systemu Bacteromic na rynek poprzez dystrybutorów, podano.

Scope Fluidics powstał w 2010 r. w Instytucie Chemii Fizycznej Polskiej Akademii Nauk z myślą o tworzeniu rozwiązań dla medycyny na bazie technologii mikroprzepływowych. Spółka zajmuje się rozwojem projektów technologicznych w obszarze diagnostyki i ochrony zdrowia. Spółka w 2023 r. przeniosła się z NewConnect na rynek główny GPW. Wchodzi w skład indeksu sWIG80.

Źródło: ISBnews

Artykuł BIT wyprodukuje kolejnych 10 analizatorów dla Bacteromic pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.

Niemiecka spółka zal. Boryszewa – BKD złoży wniosek o ogłoszeniu swojej upadłości



Boryszew Kunststofftechnik Deutschland GmbH – spółka pośrednio zależna od Boryszewa, w której posiada on 100% udziałów – podjęła decyzję o złożeniu do właściwego sądu wniosku o ogłoszenie upadłości, podał Boryszew.

„Zgodnie z informacją przekazaną przez BKD, wniosek zostanie złożony w związku z trudną sytuacją finansową tej spółki oraz brakiem możliwości pozyskania dodatkowego finansowania umożliwiającego jej dalsze funkcjonowanie” – czytamy w komunikacie.

Zgodnie z otrzymanymi wyjaśnieniami, na podjęcie decyzji wpływ miała pogarszająca się sytuacja w zakresie realizacji obecnych umów (spadek wolumenów) co spowodowało znaczący spadek sprzedaży oraz zmniejszenie nowych zamówień od głównych klientów.

„Dodatkowym czynnikiem negatywnie wpływającym na sytuację ww. podmiotu są wysokie koszty stałe w szczególności koszty wynagrodzeń, energii i surowców. Powyższe, zgodnie z przeprowadzonymi analizami, nie pozwala na uzyskanie minimalnej satysfakcjonującej rentowności dla prowadzonej działalności oraz perspektywy osiągniecia samofinansowania działalności BKD w racjonalnej perspektywie czasowej” – czytamy dalej.

Działalność BKD obejmuje produkcję elementów plastikowych dla przemysłu samochodowego, wykorzystywanych do wyposażenia samochodów.

„BKD miała w 2024 roku łącznie ok. 237,4 mln zł przychodów ze sprzedaży, (w 2023 roku 303,3 mln zł). Działalność spółki, na poziomie EBITDA w 2024 wygenerowała stratę w wysokości 18,3 mln zł (dane wstępne niebadane), natomiast za 2023 rok wynik EBITDA wyniósł 4,2 mln zł – napisano też w informacji.

Grupa Boryszew jest jedną z największych grup przemysłowych w Polsce, specjalizującą się w produkcji komponentów do samochodów, przetwórstwie metali nieżelaznych oraz chemii przemysłowej. Zatrudnia ok. 10 tys. pracowników w ponad 30 zakładach zlokalizowanych w 14 krajach, na 4 kontynentach. Boryszew jest notowany na GPW od 1996 r.; wchodzi w skład indeksu sWIG80. Skonsolidowane przychody wyniosły 5,69 mld zł w 2023 r.

Źródło: ISBnews

Artykuł Niemiecka spółka zal. Boryszewa – BKD złoży wniosek o ogłoszeniu swojej upadłości pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.

Zadłużenie Skarbu Państwa wzrosło szac. o 1,7% m/m do 1 657,2 mld zł w styczniu



Zadłużenie Skarbu Państwa wzrosło o 1,7% m/m i wyniosło ok. 1 657,2 mld zł na koniec stycznia 2025 r., podało Ministerstwo Finansów, prezentując szacunkowe dane.

„Według wstępnych szacunkowych danych, zadłużenie SP na koniec stycznia 2025 r. wyniosło ok. 1 657,2 mld zł, co oznaczało wzrost o 27,9 mld zł (+1,7%) m/m. Zadłużenie w podziale według kryterium miejsca emisji wyniosło:

• dług krajowy: ok. 1.285,8 mld zł,

• dług zagraniczny: ok. 371,5 mld zł (tj. 22,4% całego długu SP)” – czytamy w komunikacie.

Resort podał także, że zadłużenie Skarbu Państwa na koniec grudnia 2024 r. wyniosło 1 629,34 mld zł.

Źródło: ISBnews

Artykuł Zadłużenie Skarbu Państwa wzrosło szac. o 1,7% m/m do 1 657,2 mld zł w styczniu pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.