Początek tygodnia nie był specjalnie udany dla japońskiej waluty. Jen w stosunku do dolara wybił się na nowe 34-letnie minima, tym samym uwydatniając zupełnie odmienne nastawienie dotyczące polityki monetarnej Banku Japonii oraz Rezerwy Federalnej. Jastrzębi zwrot dokonywany na przestrzeni ostatniego miesiąca, który mocno ograniczył spektrum potencjalnych obniżek stóp FED w tym roku, silnie działa na rentowności obligacji amerykańskich, a to bezpośrednio koreluje z silnym dolarem.
Para USDJPY zbliża się do psychologicznej bariery 155,00, poziomu uważanego przez wielu uczestników rynku za nowy bodziec do interwencji japońskich władz na rynku FX. Co istotne, japoński minister finansów Suzuki stworzył podwaliny pod takie działanie, mówiąc, że ubiegłotygodniowe dyskusje w Waszyngtonie ukierunkowały słuchaczy do podjęcia przez Japonię odpowiednich działań na rynkach walutowych. Japoński establishment próbuje wywrzeć presję na rynku, ale wydaje się, że na ten moment bezskutecznie. Prezes BoJ Ueda powiedział dzisiaj, że negocjacje płacowe nie są jedynym wyznacznikiem polityki pieniężnej, i że dopiero przyspieszenie trendów inflacyjnych uzasadniłoby kolejne podwyżki stóp procentowych. Na ten moment Bank nie ma żadnych założeń dotyczących timingu obniżek czy tempa ich przeprowadzania.
Podejście „wait and see” w tym tygodniu koliduje jednak z piątkową decyzją BoJ. Oczekuje się, że bank centralny w nowych prognozach utrzyma inflację na poziomie około 2% przez następne trzy lata, sygnalizując gotowość do ponownego podniesienia stóp procentowych w tym roku z obecnych poziomów bliskich zeru. Ryzyko niższej inflacji jednak wydaje się nieco mocniejszym czynnikiem rynkowym w tym momencie. Wspominał o tym sam prezes BoJ w dzisiejszym przemówieniu, dlatego niewykluczone jest, że BoJ nie przyjmie jastrzębiego tonu retoryki monetarnej, mimo ostatniej słabości nardowej waluty.
Para USDJPY utrzymuje się dzisiaj w okolicach wcześniejszej wspomnianej 34-letniej bariery, ukierunkowując uwagę inwestorów wobec nadchodzących raportów makro. Kluczowymi z nich będą: raport o inflacji PCE w USA (piątek) i wcześniej wspomniana decyzja Banku Japonii. Na szerokim rynku Forex o poranku jednak dynamika zmian wspiera jena, który wraz z dolarem australijskim są najlepiej radzącymi sobie walutami. Podwyższone spadki widzimy na euro oraz funcie brytyjskim. Polski złoty nieznacznie traci. Za dolara zapłacimy 4.0594 zł, za euro 4.3184 zł, za franka 4.4452 zł, a za funta 5.0059 zł.
Źródło: XTB / Mateusz Czyżkowski
Artykuł Japoński jen na 34-letnich minimach pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.