Synthos Dwory 7 – spółka zależna Synthosu – podpisał umowę z Narodowym Centrum Badań i Rozwoju (NCBR) o dofinansowanie projektu z zakresu technologii wodorowych w ramach konkursu „IPCEI wodorowy”, realizowanego ze środków programu Fundusze Europejskie dla Nowoczesnej Gospodarki, na kwotę 105,01 mln zł.
„W ramach tego programu szukamy alternatyw dla pozyskiwania wodoru w stosunku do tradycyjnych metod” – powiedział zastępca dyrektora NCBR Marcin Sobczak podczas podpisania umowy.
W wyniku realizacji projektu powstanie instalacja wytwarzania wodoru o wydajności 1 400 ton rocznie, sprawności energetycznej układu powyżej 55% oraz kosztu wytworzenia wodoru poniżej 5 euro za kilogram. Zakończenie realizacji projektu planowane jest na 30 września 2027 roku.
„Wierzę, że wodór będzie ciekawą alternatywą dla niektórych zastosowań, ale na pewno nie zastąpi wszystkich paliw, których obecnie używamy” – dodał prezes Synthosu Zbigniew Warmuz.
W ocenie prezesa Orlen Synthos Green Energy Rafała Kasprówa, docelowo źródłem wysokotemperaturowej pary do produkcji wodoru w tej technologii mogą być modułowe reaktory atomowe (SMR).
„To jedna z możliwych aplikacji do zastosowania ciepła z SMR-ów w przyszłości i część całego ekosystemu elektoenergetycznego, którą modułowe reaktory stworzą” – podkreślił.
Według Warmuza, zielony wodór może w przyszłości zastąpić gaz ziemny w elektrociepłowni Synthosu w Dworach.
„Marzy mi się wyeliminowanie gazu do produkcji energii elektrycznej i ciepła. Ta instalacja prawdopodobnie do tego nie wystarczy, ale jeśli technologia się sprawdzi, to wybudowanie większej instalacji będzie tylko kwestią czasu” – zaznaczył prezes Synthosu w rozmowie z ISBnews.
Grupa kapitałowa Synthos jest czołowym producentem surowców chemicznych w Polsce i Europie. Była notowana na GPW od 2004 r. do kwietnia 2018 r.
Firma Pyszne.pl we współpracy z Markiem Zuberem, ekonomistą i analitykiem rynków finansowych Akademii WSB – opublikowała pierwszy branżowy indeks ekonomiczny. Dzięki niemu możemy obserwować, jak zmienia się siła nabywcza Polaków w porównaniu do cen żywności, inflacji oraz średniego wynagrodzenia. Jak sytuacja ekonomiczna w Polsce wpływa na nasze zachowania zakupowe i w jakim stanie jest polska branża gastronomiczna?
Rynek zamówień nieustannie się rozwija i oferuje coraz więcej możliwości zarówno klientom, jak i właścicielom biznesów gastronomicznych. Dzięki znacznemu udziałowi w rynku – Pyszne może obserwować i analizować, jak zmieniają się nie tylko trendy żywieniowe (co przedstawia Raport Food Trendów), ale również tendencje zakupowe w korelacji np. z zasobnością portfeli klientów czy z inflacją. Indeks będzie też systematycznie dostarczał rzetelnej wiedzy o stanie polskiej gastronomii, która napotyka wiele barier na drodze swojego rozwoju.
W 2023 roku Pyszne przeprowadziło wśród swoich partnerów biznesowych badanie, z którego wynika, że zdaniem 96 proc. właścicieli lokali sytuacja ekonomiczna w branży jest zła i będzie jeszcze gorsza.
– W ostatnich latach obserwujemy bardzo dynamiczne zmiany w polskiej gospodarce – tłumaczy ekonomista Marek Zuber. – Przy tak gwałtownym wzroście inflacji potrzebne są punkty odniesienia, które realnie pokażą nam, jak zmienia się siła nabywcza Polaków w zakresie zaspokojenia podstawowych potrzeb i co ma na nią największy wpływ. Zakup dań gotowych przez tą największą w Polsce platformę dostarcza interesujących danych i bardzo ciekawych wniosków – dodaje.
Indeks przedstawia zmiany cen 30 najczęściej zamawianych rodzajów dań: od burgera, pierogów czy kebaba, po dodatki w postaci ryżu i frytek. Na tej podstawie wyliczona została średnia cena koszyka, porównywana do analogicznej wartości sprzed roku. Jeśli wskaźnik jest dodatni, oznacza to, że średnia cena koszyka jest wyższa. W przypadku wartości ujemnych – spadła. Aby zyskać odpowiednią perspektywę ekonomiczną, indeks zestawiony jest także z poziomem inflacji, cenami żywności i średnim wynagrodzeniem.
– Za punkt wyjściowy przyjęliśmy rok 2019 – ostatni moment przed pandemią oraz wojną w Ukrainie, które znacząco wpłynęły na gospodarkę w kraju – opowiada Marek Zuber. – Aby zobrazować zmiany w wartości koszyka wybraliśmy najpopularniejsze dania, m.in.: kebab, pierogi, kotleta schabowego oraz pizzę. W tabeli zaznaczyliśmy, ile posiłków można było kupić za przeciętne wynagrodzenie w styczniu 2019, w styczniu 2022 (czyli jeszcze przed najmocniejszym uderzeniem inflacji) oraz w grudniu 2023 i styczniu 2024 roku. Z danych wynika, że ogólnie możliwości zakupowe Polaków spadły, choć w przypadku niektórych bardzo popularnych dań, takich jak np. pizza – dużych zmian nie obserwujemy.
Ile popularnych dań Polacy mogli kupić za minimalne i przeciętne wynagrodzenie na przestrzeni lat?
Inflacja CPI dotyczy produktów i usług, które kupowane są najczęściej przez przeciętne gospodarstwo domowe. Według danych Eurostatu1 Polacy – to jeden z najbardziej zapracowanych narodów Europy. W związku z brakiem czasu na gotowanie – zamawianie dań z restauracji staje się coraz bardziej popularne zarówno w dużych, jak i mniejszych miastach.
Dzięki porównaniu poziomu inflacji CPI do indeksu, możemy sprawdzić, czy ceny dań z restauracji rosną bardziej niż cena całego koszyka inflacyjnego. Ostatnie cztery lata pokazują w tej kwestii dużą zmienność. Ceny żywności zwiększały się dynamicznie i były jednym z głównych, choć nie jedynym, powodem wzrostów cen. Duży wpływ miały również coraz większe koszty energii, wynagrodzeń oraz lokali. Pomimo obniżania marż przedsiębiorcy z branży gastronomicznej musieli przenieść znaczną większość kosztów na klientów. Z tego względu skok cen dań zamawianych w restauracjach był jeszcze wyższy niż wzrost cen samej żywności.
Przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw to podstawowy wskaźnik publikowany przez GUS, mówiący o zmianach płac w Polsce. Dotyczy on około 45 proc. zatrudnionych w kraju, ale jest powszechnie używany do oceny zmian w sytuacji bytowej Polaków. Od 2019 roku przeciętne wynagrodzenie mocno wzrosło. Wynika to z wielu czynników, m.in. mocnego podwyższania płacy minimalnej czy z bardzo niskiego, jak na polskie warunki, poziomu bezrobocia.
Sam wzrost cen dań w restauracjach nie musi jednak oznaczać pogorszenia sytuacji gospodarstw domowych, dla których stanowią one część wydatków. W tym wypadku istotne będą także zmiany dotyczące potencjału zakupowego. Właśnie dlatego porównujemy indeks do zmian przeciętnego wynagrodzenia. Jak widać na wykresie, ostatnie półtora roku było okresem wyraźnego spadku możliwości zakupu gotowych dań w Polsce.
Na podstawie analizy powyższych indeksów można wywnioskować, że w branży gastronomicznej po kilku latach ciągłych zmian nadchodzi względna stabilizacja. Do tej pory restauratorzy mierSzyli się z pandemią, efektami wojny, gwałtownie rosnącą inflacją i wzrostem kosztów prowadzenia działalności. Prowadzenie biznesu utrudnia również skomplikowany system naliczania podatku VAT, czy cały czas obecna szara strefa. Wszystkie w istotnym stopniu hamowały rozwój branży gastronomicznej.
Po kilku latach zastoju na rynku gastronomicznym restauratorzy mogą za moment poczuć powiew optymizmu. Ceny żywności oraz energii nie będą rosły, a prognozy wskazują wręcz na ich spadek. Nasze portfele będą zasobniejsze, chociażby przez wzrost płacy minimalnej. Stabilizacja gospodarki oraz niska stopa bezrobocia spowodują z kolei, że Polacy będą chętniej zamawiać jedzenie z restauracji. Istotnym czynnikiem jest też trend sam w sobie. Po prostu chętniej sięgamy po aplikacje i zamawiamy tam nasze ulubione dania – oszczędzając tym samym czas, który możemy przeznaczyć na inne sprawy. To wszystko może zadziałać pozytywnie na całą branżę gastronomiczną.
– Wreszcie patrzymy z optymizmem w przyszłość. Mamy nadzieję, że dostrzeże to także i branża. Warto jednak działać już teraz. Jak mawia stare powiedzenie: nic samo się nie zrobi – podkreśla Arkadiusz Krupicz, współzałożyciel i Dyrektor Zarządzający Pyszne. – Wspieramy działania restauratorów w kierunku obniżenia i ujednolicenia stawek VAT, przy jednoczesnych staraniach branży w kierunku ograniczenia szarej strefy. To jeden z przepisów na poprawę kondycji biznesu gastronomicznego, który jest nierozerwalnie związany z naszą działalnością. Celem opracowania tego indeksu, który będzie systematycznie aktualizowany, jest także zyskanie narzędzia do monitorowania stanu branży. Dobrze jest mieć punkt odniesienia – bazując na olbrzymiej ilości danych – dodaje.
Kondycja branży to nie tylko wzrost liczby zamówień, ale także rentowności. Już teraz, w wyniku podwyższenia płacy minimalnej, restauratorzy podnoszą zarobki pracownikom gastronomii. Jest to jednak jedyny obszar, na który będą musieli przeznaczyć większe nakłady finansowe, porównując do lat ubiegłych.
Arkadiusz Przybył złożył rezygnację z pełnienia funkcji wiceprezesa zarządu Santander Bank Polska, skuteczną od 1 kwietnia 2024 r., w związku z planowanym objęciem przez niego innej roli w ramach globalnej Grupy Banco Santander, podał bank.
Od kwietnia 2023 roku Arkadiusz Przybył pełni funkcję wiceprezesa zarządu kierującego Pionem Wealth Management i Ubezpieczeń w Santander Bank Polska. Obszar ten obejmuje Private Banking, Dom Maklerski oraz Ubezpieczenia.
Santander Bank Polska należy do czołówki banków uniwersalnych w Polsce. Jego akcje są notowane na warszawskiej GPW. Głównym akcjonariuszem Santander Bank Polska jest hiszpański Santander, pierwszy bank w strefie euro i 11. na świecie pod względem kapitalizacji. Spółki z Grupy Santander Bank Polska oferują m.in. fundusze inwestycyjne, ubezpieczenia, leasing oraz faktoring. Aktywa razem banku wyniosły 276,65 mld zł na koniec 2023 r.
Bouygues Immobilier Polska wprowadzi do sprzedaży trzy nowe inwestycje w Warszawie do końca I kwartału, podał deweloper. Spółka zapowiada również, że w 2024 roku w jego portfolio znajdzie się również co najmniej jeden projekt we Wrocławiu i dwa w Poznaniu.
„Dwie inwestycje na Chrzanowie i jedna w dzielnicy Włochy – to plany Bouygues Immobilier Polska na najbliższe tygodnie w Warszawie. Mieszkania, które wchodzą do sprzedaży, będą spełniały oczekiwania klientów zarówno pod względem funkcjonalnych metraży i przemyślanych układów, jak i ekologicznych rozwiązań. Wszystkie nowe inwestycje będą posiadały w standardzie system smart home – Appartme, który dba o bezpieczeństwo mieszkania i pozwala oszczędzać energię. Deweloper zapowiada również, że w 2024 roku w jego portfolio znajdzie się również co najmniej jeden projekt we Wrocławiu i dwa w Poznaniu” – czytamy w komunikacie.
Obecnie w czterech miastach Polski deweloper realizuje 10 inwestycji, w których łącznie znajdzie się 1 288 mieszkań. To Osiedle Lumea 3 (79), Osiedle Lumea 2 (127), Nova Talarowa (142), Linde Résidence II (58), M Bemowo (247) i Novélia Bemowo (89) w Warszawie, Sienkiewicza Résidence (114) we Wrocławiu, Vilda Moderne (129) i Lune de Malta (226) w Poznaniu oraz Żeromskiego 7 (77) w Gdyni. W obecnym roku planowane jest zakończenie czterech projektów – Novélii Bemowo, Sienkiewicza Résidence, Vilda Moderne i Żeromskiego 7, wymieniono.
„W kolejnych miesiącach będziemy kontynuować również poszukiwania gruntów pod nowe mieszkania. Interesują nas tereny dobrze skomunikowane, zlokalizowane przy powstających lub planowanych inwestycjach takich jak węzły przesiadkowe, stacje metra czy placówki edukacyjne. Istotna jest dla nas również bliskość terenów zielonych, gdzie mieszkańcy naszych osiedli mogliby wypoczywać w czasie wolnym” – powiedział dyrektor sprzedaży i marketingu Cezary Grabowski, cytowany w materiale.
Bouygues Immobilier jest firmą deweloperską o zasięgu międzynarodowym. Polski oddział działa od 2001 roku. W 2023 r. sprzedał blisko 700 mieszkań, o 36% więcej r/r.
W IV kwartale 2023 roku Investeko S.A. wypracowała skonsolidowane przychody ze sprzedaży w kwocie 2 mln zł, co oznacza wzrost o ok 40% w porównaniu z przychodami za III kwartał 2023 roku. Głównymi źródłami przychodów spółki są recykling tworzyw sztucznych, ekspertyzy środowiskowe i inżynieria środowiskowa oraz usługi doradcze w zakresie ochrony środowiska świadczone na rzecz zarządców nieruchomości wielkopowierzchniowych o funkcji handlowo-biurowej. Skonsolidowany wynik EBITDA za cały 2023 rok wyniósł 903 tys. zł., z czego prawie 40% zostało wypracowane w IV kwartale. Spółka wykazała zysk netto za IV kwartał w kwocie 106 tys. zł. w porównaniu ze stratą za IV kwartał 2022 roku. Jednocześnie zwraca uwagę relatywnie mocny skonsolidowany bilans spółki, a w szczególności pozycje aktywów trwałych i kapitałów własnych. Investeko na dzień 31 grudnia 2023 roku wykazywało ponad 21 milionów złotych aktywów trwałych i ponad 8 milionów kapitałów własnych.
W IV kwartale 2023 roku Spółka kontynuowała realizację dwóch projektów współfinansowanych przez Komisję Europejską i Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Pierwszy to LIFE Archiclima, z budżetem wynoszącym 2,3 miliona euro i finansowanym w 95% przez wspomniane podmioty. Celem projektu jest wdrożenie nowej usługi ARCHICLIMA polegającej na budowaniu efektywnych ekonomicznie i środowiskowo systemów podniesienia odporności na zmiany klimatu w wielkopowierzchniowych obiektach budowlanych takich jak centra handlowe, lotniska, etc. Zakończenie projektu planowane jest na 30 czerwca 2025 roku. Drugi to inwestycyjny projekt plasticLIFEcycle, w ramach którego Spółka wybuduje referencyjną instalację recyklingu tworzyw sztucznych, opartą o wypracowaną w Centrum Badawczo Rozwojowym Investeko autorską technologię PLC. Budżet tego projektu wynosi ponad 3,8 miliona euro i również jest finansowany w 95% przez podmioty publiczne. Zakończenie projektu planowane jest na 31 lipca 2026 roku.
Investeko prowadzi działalność w sektorze ochrony środowiska, oferując kompleksowe usługi w zakresie ochrony środowiska oraz prowadzi działalność badawczo-rozwojową w zakresie innowacyjnych technologii zagospodarowania energetycznego odpadów. Spółka jest notowana na rynku New Connect, a jej kapitalizacja wynosi obecnie około 12 milionów złotych.
Jedna piąta (20%) firm nie zmodyfikowała umów z kontrahentami pod kątem sankcji gospodarczych nałożonych na Białoruś i Rosję w wyniku agresji rosyjskiej na Ukrainę, wynika z badania EY „Ryzyko związane z sankcjami gospodarczymi”.
„Najczęściej wprowadzane modyfikacje w umowach to tzw. ‚klauzule sankcyjne’. Zawierają one zapisy stwierdzające nieważność umów w przypadku naruszenia przez kontrahentów przepisów sankcyjnych i oświadczenia, że kontrahent nie narusza sankcji. Jest to rozpowszechniona metoda współdzielenia lub wręcz przerzucania odpowiedzialności za przypadki naruszenia sankcji na kontrahentów. Z tego punktu widzenia dziwić może fakt, że jedna piąta (20%) respondentów przyznaje, że nie zmodyfikowała umów z kontrahentami” – czytamy w materiale.
Z badania wynika, że ponad dwie trzecie firm dokonała zmian w umowach ze swoimi kontrahentami (69%) lub wręcz zrezygnowała z importu lub eksportu towarów lub usług z/do rynków wschodnich (67%). Ponad połowa (54%) zakończyła współpracę z którymś z swoich kontrahentów.
Co trzecia firma (31%) była narażona na ryzyko niezamierzonego naruszenia sankcji, a co szósta (16%) przyznaje, że sankcje naruszyła, podano także.
„Niemal wszyscy respondenci (88%) zdają sobie sprawę z powagi sankcji i surowych kar za nieprzestrzeganie związanych z nimi przepisów (do 20 mln zł kary administracyjnej, kara pozbawienia wolności na czas nie krótszy niż 3 lata). Trzy czwarte firm (74%) podjęło dodatkowe działaniaw kontekście zarządzania ryzykiem sankcyjnym. Mimo to, część firm nie była w stanie uniknąć konsekwencji związanych z wprowadzeniem sankcji” – czytamy dalej.
Skuteczna, z punktu widzenia ryzyka sankcyjnego, weryfikacja kontrahentów powinna obejmować ustalenie struktury właścicielskiej i rzeczywistych beneficjentów kontrahentów. 69% firm potwierdziła w badaniu, że korzysta z usług zewnętrznych doradców w tym zakresie.
Badanie przeprowadzono w drugiej połowie 2023 roku, po 18 miesiącach obowiązywania sankcji.
Bank Pocztowy planuje zredukować emisję własną CO2 o 32% do 2026 r., a w perspektywie 2030 r. chce osiągnąć neutralność klimatyczną w zakresie 1 i 2 emisji gazów cieplarnianych, podał bank.
„Obecnie jednym z istotnych celów Banku Pocztowego jest ograniczenie emisji dwutlenku węgla i obniżenie śladu węglowego wytwarzanego przez nasz Bank. Chcielibyśmy osiągnąć neutralność klimatyczną w zakresach własnych 1 i 2 do 2030 roku. Głównymi czynnikami wpływającymi na źródła emisji Banku Pocztowego są: energia elektryczna, klimatyzacja oraz flota samochodowa. Kładziemy również duży nacisk na wzrost efektywności energetycznej w placówkach banku oraz zwiększamy wykorzystywanie energii pochodzącej z OZE. Do 2026 roku planujemy zmniejszyć emisję własną o około 32% względem roku bazowego 2022. Podjęte działania są zgodne z przyjętą w czerwcu ub. roku Strategią banku ‚Bank blisko Ciebie i Twoich potrzeb’” – powiedział prezes Jakub Słupiński, cytowany w komunikacie.
Bank Pocztowy w perspektywie do 2030 r. chce osiągnąć neutralność klimatyczną w zakresie 1 i 2 emisji gazów cieplarnianych, a do 2026 r. planuje zredukować ślad węglowy o 32%. Bank dokonał wyliczeń swojego śladu węglowego za rok 2023 i 2022 r. Na bazie wyliczeń śladu węglowego dla roku 2022 traktowanego jako referencyjny, bank przyjął działania optymalizacyjne wspierające ograniczenie poziomu emisji w kolejnych latach, zapowiedziano też w materiale.
W 2023 roku Bank rozpoczął proces wymiany floty samochodowej na pojazdy niskoemisyjne. Docelowo ma korzystać z samochodów zero i niskoemisyjnych , których liczba na koniec 2024 r. ma wynieść 99. Bank spodziewa się, że wymiana floty zasilanej benzyną lub olejem napędowym na samochody niskoemisyjne powinna przynieść ograniczenie emisji gazów cieplarnianych o około 25% w 2025 roku (w porównaniu z rokiem bazowym), podano także.
Bank zaznaczył, że równocześnie, prowadzony jest proces pozyskania energii z odnawialnych źródeł energii (OZE) w wybranych placówkach bankowych. Wykorzystanie zielonej energii zostanie wdrożone w tym roku w Centralach Banku Pocztowego oraz w wybranych placówkach, m. in. w Toruniu, Pile czy Poznaniu. Działanie to ma przynieść oszczędność emisji CO2 o 23% względem roku bazowego 2022.
Bank Pocztowy świadczy usługi finansowe w urzędach pocztowych i własnych oddziałach w całym kraju. Powstał w 1990 roku w Bydgoszczy. Aktywa razem banku wyniosły 8,98 mld zł na koniec 2023 r.
Eway ogłosił partnerstwo z MC2 Innovations w zakresie rozwoju obecnych i nowych funkcjonalności w stacjach ładowania Eway, podała spółka.
Dzięki współpracy z MC2 Innovations rozwijane będą zaawansowane funkcje stacji Eway. Jedną z nich jest funkcja identyfikacji użytkowników, która właścicielowi stacji pozwala m.in. na własną, dynamiczną politykę cenową, podano.
„Dzięki współpracy naszych firm stacje ładowania Eway zostaną wzbogacone o kolejne innowacyjne funkcje. Nasza ekspertyza w obszarze wsparcia technologicznego pozwoli Eway na jeszcze lepsze dostosowanie się do potrzeb klientów, a co za tym idzie – zwiększenie konkurencyjności na rynkach europejskich” – powiedziała CEO MC2 Innovations Anna Streżyńska, cytowana w komunikacie.
„Od początku naszego działania mamy ambitne cele. Pierwszym z nich jest maksymalne ułatwienie elektromobilności – i do tego tematu podeszliśmy od podstaw, już na etapie tworzenia stacji. Drugim celem jest oczywiście komercjalizacja. Chcemy sprzedawać stacje nie tylko w Polsce, i to już się dzieje, ale i poza nią. Współpraca z MC2 Innovations ułatwi nam zaoferowanie kierowcom elektryków w Europie świetnej jakości, bezpiecznych i innowacyjnych stacji ładowania” – dodał CEO Eway Karol Pawlak.
Nowe funkcjonalności w stacjach ładowania Eway będą wprowadzane stopniowo w najbliższych miesiącach.
MC2 Innovations to powstała w 2018 roku spółka IT specjalizująca się w profesjonalnym doradztwie, pracach koncepcyjnych i wdrożeniowych z zakresu innowacyjnych technologii IT, łącząca wiedzę o IT ze znajomością branż telekomunikacji, energetyki, produkcji, transportu i finansów.
Eway to powstały w 2020 roku polski operator i producent nowej generacji stacji ładowania do samochodów elektrycznych. Wspólnie z partnerami buduje sieć stacji ładowania dla samochodów elektrycznych.
Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) zakwestionował praktyki serwisu sprzedażowego OLX i zobowiązał Grupę OLX do wprowadzenia zmian w serwisie oraz zwrotu klientom pieniędzy. Zarzuty prezesa dotyczą wprowadzania konsumentów w błąd co do zakresu pakietu ochronnego, nieudzielania informacji o tym, że produkt można kupić bez usługi serwisowej i mylącego sortowania ofert według najtańszych produktów, podał Urząd.
Urząd podjął działania na podstawie skarg od konsumentów, którzy byli zaskoczeni tym, że płatny pakiet ochronny w rzeczywistości tej ochrony nie gwarantował, podano.
„W wyniku działań Grupy OLX konsumenci ponosili negatywne skutki finansowe. Spółka stosowała szereg postanowień istotnie ograniczających zakres ich ochrony. Opłacana przez kupujących ochrona była w rzeczywistości pozorna – konsumenci mimo wykupienia usługi mającej zapewnić bezpieczeństwo transakcji mogli tracić pieniądze na rzecz nieuczciwych sprzedawców. OLX stosował również wprowadzające w błąd sortowanie najtańszych ofert dostępnych w serwisie, ponieważ przy ich wyszukiwaniu nie uwzględniał ceny usługi serwisowej. Co więcej, architektura portalu nie wskazywała na możliwość zakupu w drodze bezpośrednich kontaktów stron transakcji, tj. bez ‚Usługi serwisowej’. Informacje o warunkach świadczenia usług nie mogą wprowadzać w błąd. Konsument ma prawo oczekiwać, że dany serwis zaprojektowany zostanie w uczciwy sposób, a zawarte w nim informacje będą prawdziwe i rzetelne” – powiedział prezes UOKiK Tomasz Chróstny, cytowany w komunikacie.
Prezes UOKiK stwierdził, że platforma OLX wprowadzała w błąd co do zakresu oferowanej ochrony kupującego. Wiele osób było przekonanych, że ochrona zadziała, gdy otrzymają produkt uszkodzony. Mogły o tym świadczyć komunikaty wysyłane użytkownikom po zakupie produktu (np. Przedmiot odebrany? Twoja płatność jest wstrzymana na 24 h – w tym czasie możesz potwierdzić, że zamówienie jest OK). W rzeczywistości, regulamin tej usługi zawierał wiele wyjątków. Również stosowana przez OLX wewnętrzna procedura rozpatrywania wniosków była korzystniejsza dla sprzedających, przewidując dla nich np. dłuższe terminy na udzielenie informacji. Reklamacje konsumentów były więc odrzucane, a środki, jakie kupujący zapłacił za przedmiot, trafiały do nieuczciwego sprzedawcy. Wiedząc o tym wcześniej, konsumenci mogliby nie decydować się na „Pakiet ochronny”, zwłaszcza, że wybierając tę opcję obowiązkowo musieli zapłacić za „Usługę serwisową”, co zwiększało cenę zakupu, podano.
„Prezes UOKiK zakwestionował brak informacji o tym, że produkty dostępne w serwisie można kupić bez konieczności ponoszenia opłaty za usługę serwisową. Architektura serwisu OLX nie odzwierciedlała postanowień regulaminu, zgodnie z którymi zakup przedmiotów możliwy jest również w drodze indywidualnych ustaleń między stronami transakcji. Konsumenci również mieli co do tej opłaty wątpliwości, poniżej zamieszczamy przykładowe zgłoszenie: ‚OLX wydziela cenę opłaty serwisowej. Takie jej ułożenie mogłoby sugerować, że cena opłaty serwisowej znajduje się już w cenie produktu. Jednak gdy klikniemy ‚Kup z przesyłką’, to dopiero wtedy widzimy właściwą cenę’” – czytamy dalej w komunikacie.
Prezes UOKiK zakwestionował wyświetlanie wyników wyszukiwania, które wprowadzało w błąd. Przy wyborze opcji pozycjonowania „od najtańszych” – kolejność wyświetlanych produktów nie uwzględniała opłaty za „Usługę serwisową”. Doliczana była ona tylko do części produktów. W efekcie produkty droższe mogły wyświetlać się wyżej niż oferty tańsze, co mogło wpływać na ich wybór przez konsumenta. Ta praktyka to przykład tzw. dark patterns, czyli wykorzystywania w nieuczciwy sposób wiedzy na temat zachowań konsumentów w internecie do wpływania na ich decyzje zakupowe, wskazano także.
OLX to czołowa platforma e-commerce, re-commerce na polskim rynku.
Nieracjonalne wymogi Zielonego Ładu muszą zostać wycofane, a Komisja Europejska musi zrozumieć protestujących rolników, uważa minister rolnictwa Czesław Siekierski. Poinformował, że są prowadzone rozmowy z rolnikami, którzy domagają się zasadniczych zmian, a nawet odejścia od nieracjonalnego – według nich – Zielonego Ładu. Uważają, że nadmierny napływ towarów spoza Unii, w tym z Ukrainy, na rynek europejski narusza ich konkurencyjność.
„Dzisiejsza dyskusja jest bardzo ważna, gdyż odpowie na pytanie: dlaczego rolnicy protestują? Dochody rolników są bardzo niskie. To wpływ również inflacji, ale także wspomnianych przyczyn. Dlatego potrzebne są działania już dziś – dosłownie dziś. Sytuacja rolników jest trudna i musimy dać jasny sygnał, że wprowadzone zostaną uproszczenia istotne, konkretne, na które czekają rolnicy” – podkreślił minister podczas posiedzenia unijnej Rady ds. Rolnictwa i Rybołówstwa (AGRIFISH), cytowany w komunikacie Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi (MRiRW).
Szef polskiej delegacji stwierdził też, że kolejnym powodem protestów rolników jest nadmierny import towarów rolno-spożywczych z Ukrainy.
„Nie ma wątpliwości, że trzeba pomagać Ukrainie. Ale otwarcie na import produktów rolnych do Unii nie może mieć takiej formy, jak obecnie. Rolnicy polscy i z innych krajów unijnych nie wytrzymają konkurencji. Potrzebujemy tu i teraz większej ochrony rynku UE, a także odpowiednich mechanizmów długofalowych” – powiedział minister.
„Naszym zdaniem, w wielu obszarach propozycje Komisji Europejskiej są niewystarczające i nie odpowiadają na oczekiwania rolników” – podkreślił.
Według ministra, Komisja Europejska powinna też urealnić i przyspieszyć terminy wprowadzenia istotnych rozwiązań, w tym zmian aktów bazowych i nie może też usprawiedliwiać braku działania potrzebą respektowania decyzji współprawodawców z 2021 r., bo był wówczas inny czas, nie było wojny, a Komisja musi brać pod uwagę obecną, zmienioną sytuację.
„Wiemy, że w sytuacjach nadzwyczajnych KE może zmienić wiele, jeśli ma wolę zmiany i jest zdeterminowana. A w sytuacjach zupełnie wyjątkowych mogą być podjęte decyzje polityczne na szczeblu Rady Europejskiej, tj premierów i prezydentów” – zaznaczył minister i podkreślił, że wbrew twierdzeniu Komisji Europejskiej nowy model realizacji nie daje państwom istotnej swobody w kształtowaniu Planów Strategicznych.
„Na zakończenie wystąpienia minister zwrócił uwagę na istotne dla strony polskiej propozycje, które zostały przekazane Prezydencji:
GAEC 8 – docelowo należy usunąć obowiązujące zobowiązania warunkowości, a ostatecznie zmienić je w dobrowolne dla rolników ekoschematy
GAEC 6 – powinien dotyczyć wyłącznie obszarów, na których występuje erozja wodna i wietrzna, a nie całego kraju. Państwa członkowskie wiedzą, jakich obszarów to dotyczy” – czytamy dalej w komunikacie resorcie rolnictwa.
W podsumowaniu wystąpienia minister zaapelował, aby Komisja Europejska oceniała zmiany Planu Strategicznego sprawniej i szybciej.
„Rolnicy z powodu Zielnego Ładu i nadmiernego otwarcia rynku ponoszą istotne koszty. Oczekują oni rekompensaty, zarówno ze strony Unii, jak i z budżetów narodowych. Problemem, o którym się nie mówi, jest nadmiar zboża w Unii Europejskiej. Komisja Europejska musi podjąć działania, aby zmniejszyć stan zapasów zboża. Myślę, że jest to możliwe. Wystarczyłoby wesprzeć eksport – pomoc humanitarną dla tych regionów świata, gdzie weszła Rosja. To posłużyłoby także odzyskaniu rynków, które zajęła Rosja, Europie i Ukrainie” – powiedział na zakończenie wystąpienia szef polskiej delegacji.