Orange uruchomił usługi mobilne 5G na nowej częstotliwości



Orange oferuje już usługi mobilne w technologii 5G z wykorzystaniem częstotliwości 3600 MHz, podała spółka. To tzw. pasmo C przyznane operatorowi przez Urząd Komunikacji Elektronicznej w wyniku aukcji.

„Po otrzymaniu pierwszych pozwoleń radiowych od UKE Orange uruchomił właśnie usługi 5G w oparciu o nowe częstotliwości na pierwszych stacjach bazowych m.in. w Bydgoszczy, Gdańsku, Gdyni, Katowicach, Krakowie, Lublinie, Łodzi, Olsztynie, Poznaniu, Toruniu, Warszawie i Wrocławiu” – czytamy w komunikacie.

Technologia 5G na nowych częstotliwościach umożliwia korzystanie z internetu mobilnego o prędkości nawet ponad 1 Gb/s, dodano.

„Dostępność tej technologii będzie stopniowo rozszerzana o kolejne lokalizacje. Jednocześnie Orange Polska będzie nadal oferować i rozwijać usługi 5G na częstotliwości 2100 MHz w technologii Dynamic Spectrum Sharing. Umożliwia ona współdzielenie pasma radiowego między 4G i 5G. Takie usługi są w ofercie Orange już od 2020 roku” – podał operator.

Przypomniano, że rozwój sieci 5G wymaga istotnych inwestycji. W latach 2021-2023 wydatki Orange na budowę sieci 5G i koszty modernizacji radiowej sieci dostępowej sięgnęły łącznie blisko 700 mln zł. Operator szacuje, że w ciągu kolejnych 3 lat inwestycje w te oba projekty wyniosą około 1,1 mld zł. Dodatkowo koszt wylicytowanych przez Orange w aukcji 5G częstotliwości to 487 mln zł.

Orange Polska to dostawca usług telekomunikacyjnych w Polsce. Orange dostarcza m.in. usługi telefonii komórkowej, stacjonarnej, dostępu do internetu, TV oraz usługi transmisji głosu przez internet (VoIP). Spółka jest notowana na GPW od 1998 r.; wchodzi w skład indeksu WIG20.

Źródło: ISBnews

Artykuł Orange uruchomił usługi mobilne 5G na nowej częstotliwości pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.

Odsetek oczekujących wolniejszego wzrostu cen to 29,9%, podobnego tempa – 31,71%



Odsetek konsumentów oczekujących wolniejszego wzrostu cen towarów i usług konsumpcyjnych w ciągu najbliższych 12 miesięcy wyniósł 29,9% w styczniu br. wobec 31,94% w grudniu ub.r., podał Główny Urząd Statystyczny (GUS). Wzrostu cen w podobnym w tempie w najbliższych 12 miesięcy oczekuje w bm. 31,71% konsumentów wobec 32,25% w grudniu.

Odsetek konsumentów oczekujących pozostania cen i usług w najbliższych 12 miesiącach na mniej więcej takim samym poziomie wyniósł 18,41% wobec 18,68% w grudniu.

Szybszego wzrostu cen w najbliższych 12 miesięcy oczekuje w bm. 7,49% konsumentów wobec 6,94% w grudniu

GUS podał wcześniej, że inflacja konsumencka wyniosła 6,2% r/r w grudniu 2023 r. wobec 6,6% r/r w listopadzie.

Źródło: ISBnews

Artykuł Odsetek oczekujących wolniejszego wzrostu cen to 29,9%, podobnego tempa – 31,71% pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.

Bieżący wskaźnik ufności konsumenckiej i wyprzedzający wzrosły m/m w styczniu



Bieżący wskaźnik ufności konsumenckiej (BWUK) wzrósł o 2,6 pkt proc. w ujęciu m/m i wyniósł minus 12,6 pkt w styczniu br., wynika z badań przeprowadzonych przez Główny Urząd Statystyczny (GUS).

„W styczniu 2024 r. odnotowano poprawę zarówno obecnych, jak i przyszłych nastrojów konsumenckich w stosunku do poprzedniego miesiąca. Bieżący wskaźnik ufności konsumenckiej (BWUK), syntetycznie opisujący obecne tendencje konsumpcji indywidualnej, wyniósł -12,6 i był o 2,6 pkt proc. wyższy w stosunku do poprzedniego miesiąca” – czytamy w komunikacie.

Wszystkie składowe wskaźnika uzyskały wartości wyższe niż przed miesiącem. Największe wzrosty odnotowano dla ocen obecnej sytuacji ekonomicznej kraju oraz obecnej możliwości dokonywania ważnych zakupów (wzrosty odpowiednio o 3,5 pkt proc. i 3,1 pkt proc.). Dla pozo-
stałych składowych wskaźnika wzrosty kształtowały się następująco: 2,9 pkt proc. dla oceny przyszłej sytuacji finansowej gospodarstwa domowego, 2,4 pkt proc. dla oceny obecnej sytuacji finansowej gospodarstwa domowego oraz 1,1 pkt proc. dla oceny przyszłej sytuacji ekonomicznej kraju, podano także.

W odniesieniu do stycznia 2023 r. obecna wartość BWUK jest wyższa o 25,5 pkt proc., podał GUS. 

„Wyprzedzający wskaźnik ufności konsumenckiej (WWUK), syntetycznie opisujący oczekiwane w najbliższych miesiącach tendencje konsumpcji indywidualnej, wzrósł o 2,6 pkt proc. w stosunku do poprzedniego miesiąca i ukształtował się na poziomie -3,8. Na wzrost wartości wskaźnika wpłynęły wszystkie jego składniki. Największy wzrost odnotowano dla oceny możliwości przyszłego oszczędzania pieniędzy (o 3,8 pkt proc.). Dla pozostałych składowych wskaźnika wzrosty kształtowały się następująco: 2,9 pkt proc. dla oceny przyszłej sytuacji finansowej gospodarstwa domowego, 2,8 pkt proc. dla oceny przyszłego poziomu bezrobocia oraz 1,1 pkt proc. dla oceny przyszłej sytuacji ekonomicznej kraju” – czytamy dalej. 

W styczniu br. WWUK osiągnął wartość o 23,8 pkt proc. wyższą niż w analogicznym miesiącu 2023 r.

W okresie 3-11 stycznia 2024 r. przeprowadzono 1 209 wywiadów.

Źródło: ISBnews

Artykuł Bieżący wskaźnik ufności konsumenckiej i wyprzedzający wzrosły m/m w styczniu pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.

Spadają ceny materiałów budowlanych



Spadają zamówienia na polskie drewno na rynkach zagranicznych, co powoduje, że surowiec jest tańszy dla polskich konsumentów. Jeżeli ktoś planuje budowę domu lub remont – to prawdopodobnie jest to najlepszy czas od pandemii COVID-19 na podjęcie takiej decyzji, przekonują eksperci rynku nieruchomości.

Mniej zamówień na drewno z zagranicy. Mocny spadek cen na rynkach

Statystyki przedstawione przez Polskie Składy Budowlane potwierdzają eksperci rynku nieruchomości. Spadek cen jest widoczny szczególnie w przypadku drewna, chemii budowlanej i produktów pochodnych od tych surowców. Ustabilizowały się ceny np. izolacji termicznych czy dachówek, a jeszcze w 2021 roku składy budowlane i hurtownie wręcz tworzyły kolejki chętnych na te produkty.

Czynników wpływających na taką sytuację jest kilka. Prowadzonych jest obecnie mniej inwestycji deweloperskich, a i mieszkańcy indywidualni bardzo często podejmowali decyzje, by nie budować się w 2022 roku i czekać na lepszy moment. Brak popytu na materiały budowlane, szczególnie drewnopochodne, spowodował, że spadek cen był trudny do uniknięcia – mówi Mirosław Król, ekspert rynku nieruchomości. – Trudno powiedzieć jak długo taka tendencja może się utrzymać. Na pewno widzimy, że programy typu „Bezpieczny kredyt 2%” napędziły koniunkturę na zakup gotowych mieszkań, a to również mogło mieć wpływ na mniejszą ilość decyzji o budowie domu – dodaje ekspert.

Spadek cen materiałów budowlanych jest szczególnie widoczny, gdy ceny obecnie porównamy do lat 2020-2021, gdy ceny galopowały, a osoby budujące i remontujące wręcz ustawiali się w kolejkach po szyby, dachówkę, cegły czy cement.

Możemy powiedzieć, że w przypadku cen materiałów budowlanych pękła pewna bańka. Niektóre składy budowlane do dzisiaj wyprzedają towar, który magazynowali w czasach pandemii – mówi Król.

Czas na remont? Lakiery, farby i kleje nadal drogie. „Wykończeniówka” jeszcze bez korekty

Jak kształtują się więc ceny materiałów budowlanych? Największe spadki cen widoczne są w przypadku drewna. Więcej niż w ubiegłym roku możemy zapłacić za kleje, farby, lakiery, niektóre produkty chemiczne. Więcej płacimy także za tapety, co jest efektem wzrostu cen na rynku celulozy.

Można powiedzieć, że nawet jeżeli ceny materiałów budowlanych w niektórych segmentach rosną, to są to zwykle produkty wykończeniowe, a nie stosowane przy podstawie budowy domu. Poza tym te wzrosty to zaledwie kilka procent, nawet mniej niż wynosi obecna inflacja. Rynek budowlany więc, zarówno pod kątem deweloperskim jak i materiałowym, przeżywa nadal spowolnienie. Mniej się buduje, a więc ceny materiałów muszą przechodzić bieżącą korektę. To dobry moment na rozpoczęcie budowy domu lub na remonty nieruchomości – mówi Mirosław Król.

Rośnie także dostępność ekspertów budowlanych. Jak mówi Mirosław Król pierwszy raz od wielu miesięcy polskie firmy deweloperskie otrzymują propozycje od polskich pracowników, którzy realizowali zlecenia dla np. niemieckich czy duńskich inwestorów.

Pracy w tych krajach jest mniej. Niektórzy myślą o powrocie do Polski – przyznaje ekspert.

Źródło: Materiał Prasowy

Artykuł Spadają ceny materiałów budowlanych pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.

Oferta Budimeksu za 367,55 mln zł netto najwyżej oceniona w przetargu na odcinek S12



Oferta Budimeksu warta 367,55 mln zł netto została oceniona najwyżej w postępowaniu ‎przetargowym Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad Oddział w Łodzi na projekt i budowę drogi ekspresowej ‎S12 odcinek granica woj. łódzkiego – węzeł Radom Południe (bez węzła) odc. 1 gr. woj. ‎łódzkiego – węzeł Przysucha (bez węzła), podała spółka.‎

Budimex jest notowany na warszawskiej giełdzie od 1995 r. Jego inwestorem strategicznym jest hiszpańska firma Ferrovial. W 2022 r. miał 8,62 mld zł skonsolidowanych przychodów.

Źródło: ISBnews

Artykuł Oferta Budimeksu za 367,55 mln zł netto najwyżej oceniona w przetargu na odcinek S12 pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.

29% Polaków przynajmniej raz w roku nie płaci rachunku w terminie



Prawie jedna trzecia Polaków (29%) przyznaje, że przynajmniej raz w roku zdarza im się opóźnienie w płatności rachunku, wynika z badania „Jak Polacy płacą rachunki” zrealizowanego na zlecenie Krajowego Rejestru Długów (KRD). Najczęściej, bo w niemal 7 na 10 przypadków, dotyczy ono wydatków mieszkaniowych, ale też usług telekomunikacyjnych czy zobowiązań kredytowych.

Z kolei co 10. osoba deklaruje, że w ciągu ostatnich 12 miesięcy w ogóle nie uregulowała przynajmniej jednego zobowiązania. Takie sytuacje w dwóch trzecich dotyczą utrzymania mieszkania, 30% nie opłaciło rachunków za media, a 15% zaniedbało zobowiązanie kredytowe, podano. 

„Choć najwięcej, bo 35% respondentów, opóźnienie tłumaczy po prostu przeoczeniem terminu płatności, to aż 1/4 ‚spóźnialskich’ wskazuje, że przyczyną były rosnące koszty utrzymania. Tyle samo twierdzi, że musiało pokryć inne, niespodziewane wydatki, przez co nie starczyło im na cykliczne opłaty. Także całkowity brak płatności niektórych rachunków w ciągu ostatnich 12 miesięcy miał podobne przyczyny. Wśród osób, które w ogóle nie opłaciły rachunków, 26% jako powód podaje wzrost kosztów utrzymania, 23% potrzebę zapłacenia za inny, pilniejszy rachunek. Z badania wynika również, że ponad 1/5 boryka się ze spadkiem dochodów” – czytamy w komunikacie.

Według KRD warto zauważyć, że 18% badanych, którzy spóźnili się z płatnością rachunku, oraz 1/5 tych, którzy w ogóle nie uregulowali przynajmniej jednego z nich w ciągu ostatnich 12 miesięcy, twierdzi, że przyczyną takiej sytuacji były problemy finansowe, w tym nagromadzenie zaległości w płatnościach. Co czwarta osoba posiada nieuregulowane zobowiązania finansowe o wartości od 250 do 1 tys. zł, a u 15% z nich zadłużenie przekracza 1 tys. zł.

„Najczęściej cykliczne opłaty regulowane przez Polaków są związane z mieszkaniem. W ostatnich 12 miesiącach takie wydatki deklarowało 94% z nas […]. Zwykle są to koszty za prąd i gaz, które ponosi 83% z nas, a także za wywóz śmieci (78%), wodę i ścieki (77%), czynsz (54%) oraz ogrzewanie (50%). Drugą pochłaniającą domowe finanse kategorią są media, a więc np. abonament RTV (płacony przez 28% z nas), opłaty za telefon (77%) czy Internet (76%). Rachunki za nie uiszcza 9 na 10 Polaków. Kolejne to polisy i ubezpieczenia (75%) oraz zobowiązania finansowe, takie jak kredyty (38%). Dalsze miejsca zajmują edukacja i transport (po 18%), a także zdrowie, głównie abonament za prywatną opiekę medyczną (8%)” – czytamy dalej.

Ogólnopolskie badanie „Jak Polacy płacą rachunki” zostało zrealizowane na zlecenie KRD w listopadzie 2023 r. przez Instytut IMAS International na reprezentatywnej próbie Polaków w wieku 18-74 lata, metodą CAWI. W sumie zrealizowano 1 007 wywiadów.

Źródło: ISBnews

Artykuł 29% Polaków przynajmniej raz w roku nie płaci rachunku w terminie pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.

NBP miał ponad 27 mld zł straty w 2023



Narodowy Bank Polski (NBP) najprawdopodobniej zanotował w ubiegłym roku ponad 27 mld zł straty wobec 6 mld zł zysku, które prezes Adam Glapiński prognozował w sierpniu ub.r., wynika z ustaleń Business Insider Polska. Głównie za sprawą umocnienia złotego strata okazała się o ok. 7 mld zł większa, niż bank centralny przewidywał jeszcze na koniec października 2023 r. Źródła Business Insider Polska wskazują, że w tym roku w scenariuszu bazowym NBP prognozuje ujemny wynik finansowy na poziomie ok. 4,4 mld zł.

„Po tłustych latach, w których bank centralny robił duże przelewy na budżetowe rachunki, teraz przyszedł chudy okres. Za rządów PiS przelewy do budżetu wyniosły przeszło 43 mld zł. Tylko za czasów Adama Glapińskiego jako prezesa NBP było to w sumie ponad 35 mld zł. Głównym czynnikiem, który spowodował rekordowe straty NBP, było silne umocnienie naszej waluty w ubiegłym roku. Złoty do euro zyskał ponad 7%, a do dolara aż przeszło 10%. […] Jak dużą zmiennością charakteryzuje się wynik finansowy, widać było w ostatnich latach. W 2021 r. bank centralny osiągnął rekordowy zysk i w kolejnym roku zrobił największą wpłatę do budżetu w historii w wysokości 10,4 mld zł. Co ciekawe, minister finansów na etapie pisania projektu wpisał do budżetu z tego tytułu kwotę wielokrotnie niższą, bo zaledwie 844 mln zł” – czytamy w artykule.

Jednak już w 2022 r. NBP miał z kolei gigantyczną stratę, która wyniosła niemal 17 mld zł i do publicznej kasy nic nie trafiło. To był rok, kiedy Rosja zaatakowała Ukrainę, wystrzeliła inflacja, stopy procentowe w Polsce i innych gospodarkach zaczęły gwałtownie iść w górę i gigantyczne straty notowały największe banki centralne świata. Straty to efekt osłabienia walut czy gwałtownej przeceny obligacji rządowych, w które inwestowane są rezerwy, przypomina Business Insider.

„Ubiegły rok był drugim z rzędu, kiedy nasz bank centralny zakończył pod kreską. Jeszcze opierając się na danych z końca października, NBP szacował, że zanotuje stratę w wysokości ok. 20 mld zł. Jednak powyborcze silne umocnienie złotego spowodowało, że ujemny wynik banku pogłębił się do przeszło 27 mld zł. […] Ten rok też ma się skończyć stratą, co oznaczałoby, że w 2025 r. budżet państwa znów nie dostanie wsparcia ze strony banku centralnego. W scenariuszu bazowym NBP przewiduje, że strata wyniesie prawie 4,4 mld zł. Do tego eksperci banku centralnego przygotowali dwie alternatywne prognozy. W obu wariantach jest strata. Pierwszy zakłada, że wyniesie nieco ponad 25 mln zł, a w drugim przekracza 10 mld zł” – czytamy dalej.

To jednak prognozy obarczone bardzo dużym poziomem ryzyka, bo NBP nie wie, co będzie się działo na rynku walut czy ze stopami procentowymi na świecie. W swoich przewidywaniach musi więc robić różne założenia, często o charakterze technicznym. Dlatego finalny wynik z bardzo dużym prawdopodobieństwem może się istotnie odchylać od obecnych prognoz ekspertów NBP, wyjaśniono w materiale na portalu.

„Nasz bank centralny zaś zdecydowaną większość rezerw trzyma w rządowych obligacjach krajów o największej wiarygodności kredytowej. W strukturze walutowej rezerw największy udział ma zaś dolar amerykański (41% na koniec 2022 r.) i euro (20%). Za czasów Adama Glapińskiego NBP zaczął też mocno inwestować złoto i dzisiaj trzyma w tym kruszcu ponad 10% rezerw, a chce dojść do 20%. W 2021 r., kiedy bank centralny miał rekordowy zysk, pierwszy raz w historii zainwestował w equity index futures, czyli kontrakty terminowe na indeksy akcji. Celem było dążenie ‚do podwyższenia dochodowości rezerw walutowych w długim okresie oraz zwiększenie dywersyfikacji inwestycji’. NBP kupował kontrakty dotyczące rynku w USA, strefy euro i Wielkiej Brytanii. Większy zysk wiąże się jednak z wyższym ryzykiem” – podsumowano.

Źródło: ISBnews

Artykuł NBP miał ponad 27 mld zł straty w 2023 pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.

Rosną szanse na zakończenie korekty w notowaniach złotego



W trwającym obecnie tygodniu polski złoty był pod presją, ponieważ kurs dolara oraz kurs euro w relacji do PLN zdecydowanie wzrósł. Skala wzrostu umocnienia walut obcych jest największa od września 2023 r., gdy Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała się na zaskakującą wtedy obniżkę stóp procentowych o 75 punktów bazowych. W tym tygodniu, do czwartkowego poranku, kurs USDPLN do godziny 08:00 wzrósł o 1,63%, a kurs euro w relacji do złotego zwyżkował o 1,21%. Jest to czwarty tydzień z rzędu, gdy euro zyskuje do złotego, niemniej ten tydzień to o wiele większa dynamika osłabienia polskiego waluty. O poranku za euro należy zapłacić 4,40, a za dolara 4,04 złotego.

Od początku tygodnia trwa próba znalezienia przyczyn osłabienia polskiej waluty, często pada temat przyczyn politycznych w kraju czy zdementowanej na razie informacji o tym, że NBP miałby zacząć sprzedawać covidowe obligacje. Niemniej wydaje się, że przyczyn bardziej można szukać w wydarzeniach międzynarodowych. Wystarczy spojrzeć, jak istotnie w tym tygodniu na wartości traciło meksykańskie peso, będące prawdopodobnie w jednym koszyku z polskim złotym, jeśli chodzi o gospodarki wschodzące. Peso uległo największej deprecjacji od początku października 2023 r. Czemu zatem szeroko aktywa EM mogą być wyprzedawane? Tu musimy zwrócić uwagę na rentowności amerykańskich obligacji.

Waluty rynków wschodzących oraz chociażby rynki akcji EM miały się bardzo dobrze w momencie, gdy spadały rentowności obligacji w USA. 28 grudnia rentowność 10-letnich obligacji USA znalazła się na poziomie 3,8% i od tamtego czasu do wczoraj ona stale rosła. Wczoraj osiągnięto poziom 4,11%, czyli najwyższy od połowy grudnia 2023 r. Spoglądając na korelację między walutami rynków wschodzących a rentownościami obligacji USA, nietrudno nie dostrzec tego powiązania, co chyba najlepiej tłumaczy słabość złotego, ale także giełd.

Widząc powiązania z rentownościami obligacji USA, to właśnie od nich dalsze losy PLN powinny zależeć. Tu z kolei rosną szanse na to, że dalszy wzrost rentowności w USA może być coraz mniej prawdopodobny. Tym samym umocnienie USD zdaje się być już ograniczone. W związku z tym rosną szanse na to, że także kończy się korekta w notowaniach złotego i dalsza deprecjacja PLN może być bardzo ograniczona. W związku z tym w najbliższym czasie dolar ponownie może kosztować mniej niż 4 złote, a euro mniej niż 4,35 zł.

Źródło: ISBnews / Daniel Kostecki, CMC Markets

Artykuł Rosną szanse na zakończenie korekty w notowaniach złotego pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.

Cyfrowy Polsat zdecydował o przedterminowym wykupie obligacji serii B i C



Cyfrowy Polsat podjął decyzję o przeprowadzeniu przedterminowego wykupu wszystkich pozostałych w obrocie obligacji serii B i C o łącznej wartości nominalnej ok. 311,9 mln zł, podała spółka.

„Zarząd spółki Cyfrowy Polsat S.A. niniejszym informuje, że […] podjął decyzję o przeprowadzeniu przedterminowego wykupu wszystkich pozostałych w obrocie:

(i) 223 798 obligacji na okaziciela serii B o łącznej wartości nominalnej 223 798 000 zł, wyemitowanych przez spółkę w dniu 26 kwietnia 2019 r. z datą wykupu określoną w warunkach emisji obligacji serii B na 24 kwietnia 2026 r., oznaczonych kodem ISIN PLCFRPT00047 i notowanych w Alternatywnym Systemie Obrotu prowadzonym przez Giełdę Papierów Wartościowych w Warszawie S.A. w ramach rynku Catalyst pod nazwą skróconą CPS0426; oraz

(ii) 88 053 obligacji na okaziciela serii C o łącznej wartości nominalnej 88 053 000 zł, wyemitowanych przez spółkę w dniu 14 lutego 2020 r. z datą wykupu określoną w warunkach emisji obligacji serii C na 12 lutego 2027 r., oznaczonych kodem ISIN PLCFRPT00054 i notowanych w Alternatywnym Systemie Obrotu prowadzonym przez GPW w ramach rynku Catalyst pod nazwą skróconą CPS0227″ – czytamy w komunikacie.

Dzień przedterminowego wykupu został ustalony na 5 lutego 2024 r., natomiast dniem ustalenia praw do świadczeń z obligacji jest 26 stycznia 2024 r. Przedterminowy wykup nastąpi według wartości nominalnej obligacji, wraz z narosłymi odsetkami oraz za zapłatą premii za przedterminowy wykup (w przypadku obligacji serii C), wskazano również.

Cyfrowy Polsat i Polkomtel (Grupa Polsat Plus) tworzą zintegrowaną grupę medialno-telekomunikacyjną kontrolowaną przez Zygmunta Solorza. Akcje spółki są notowane na GPW od 2008 r.; spółka wchodzi w skład indeksu WIG20.

Źródło: ISBnews

Artykuł Cyfrowy Polsat zdecydował o przedterminowym wykupie obligacji serii B i C pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.

Przychody wzrosły o 10,8% r/r do 1 869 mln euro w I kw. r.obr. 2023/2024



Przychody Grupy Pepco wyniosły 1 869 mln euro w I kw. roku obrotowego 2023/2024 (zakończonym 31 grudnia 2023), tj. wzrosły o 10,8% r/r przy założeniu stałego kursu walutowego, podała spółka.

Przychody Grupy według danych porównywalnych (LFL) spadły o 2,3% w I kwartale, ale przy poprawiającym się trendzie w trakcie kwartału, czytamy w komunikacie.

Przychody LFL sieci Pepco spadły o 3,7%, przy wysokiej bazie odniesienia sprzed roku, kiedy to sprzedaż LFL wzrosła o 20% w I kwartale roku obrotowego 2023. Przychody LFL Poundland zwiększyły się o 0,9% przy silnym wzroście w okresie poprzedzającym Święta Bożego Narodzenia, wsparte silnym popytem na produkty szybkozbywalne, przy słabszych wynikach sprzedaży odzieży. Przychody LFL Dealz spadły o 4,6% z uwagi na zaplanowane zmniejszenie dostępności produktów codziennego użytku, w ramach przygotowań do zmiany oferty w tej kategorii na towary dostarczane przez Pepco, wymieniono.

W I kwartale uruchomiono 203 nowe sklepy netto w ramach całej Grupy, w co wliczona jest również konwersja sklepów Wilko w Wlk. Brytanii. Łączna liczba sklepów na końcu okresu to 4 832.

„Grupa osiągnęła rekordowe przychody w pierwszym kwartale. Podczas gdy marka Pepco odnotowała spadek przychodów LFL w tym okresie na tle wysokiej bazy sprzed roku, wzrost trendu LFL w trakcie tych trzech miesięcy na kluczowych rynkach Europy Środkowo-Wschodniej wyglądał zachęcająco. Poundland dalej utrzymał swoje mocne wyniki w I kwartale, wsparte wysoką sprzedażą towarów szybkozbywalnych” – skomentował przewodniczący wykonawczy (Executive Chair) Andy Bond, cytowany w komunikacie.

„Jestem zadowolony z faktu, że w I kwartale poprawiliśmy marżę brutto o 200 punktów bazowych rok do roku. Spodziewamy się, że ten pozytywny trend utrzyma się w roku obrotowym 2024, nie uwzględniając ewentualnego wpływu czynników zewnętrznych, które są poza naszą kontrolą, takich jak np. zakłócenia łańcuchów dostaw dotyczące całej branży” – dodał.

Poinformował także, że spółka z powodzeniem wprowadza w życie zaktualizowaną strategię, przedstawioną w październiku zeszłego roku.

„Poprawiamy rentowność oraz generowanie gotówki w ramach naszej podstawowej działalności, zapewniając przy tym bardziej zrównoważony i zyskowny wzrost. Działamy szybko i zdecydowanie: rozpoczęliśmy bardziej ukierunkowany program otwarć sklepów, zawiesiliśmy program odświeżania wyglądu sklepów oraz zakończyliśmy działalność, która nie przynosiła odpowiedniego zwrotu” – powiedział.

„Patrząc w przyszłość, Grupa ma wiodącą na rynku ofertę dla klientów, skupia się ściśle na osiąganiu zysku, a także ma sprawdzony i dochodowy model działania sklepów, co pozwala nam mieć przekonanie, że uda się nam osiągnąć kolejne sukcesy na kluczowych dla nas rynkach europejskich” – podsumował.

Grupa uruchomiła 203 nowe sklepy netto w I kwartale, rozkład otwarć skoncentrowany był na początku okresu, by wykorzystać okres szczytów sprzedażowych. Ta liczba zawiera również jednorazowy przyrost w postaci konwersji 54 sklepów Wilko na sklepy Poundland w Wielkiej Brytanii.

„W efekcie spodziewamy się mniejszej intensywności w zakresie nowych otwarć sklepów w nadchodzących kwartałach i oczekujemy uruchomienia łącznie co najmniej 400 nowych sklepów netto w roku obrotowym 2024, z wyłączeniem konwersji sklepów Wilko w Wielkiej Brytanii, co ma charakter jednorazowy” – czytamy także.

Według sieci warunki dla handlu pozostają wymagające w większości krajów Europy, ale jej nastawienie na 2024 pozostaje „ostrożnie optymistyczne”. Mimo spadku przychodów LFL Grupy o 2,3% w I kwartale, przy wysokiej bazie odniesienia, widziała pozytywny trend wyników LFL w tym okresie, podkreślono

„Osiągnięto poprawę o 200 pkt. bazowych r/r marży brutto Grupy w I kwartale, dzięki silnemu odbiciu w ramach działalności sieci Pepco. To stanowi również znaczący wzrost w marży brutto w porównaniu do ostatniego kwartału roku obrotowego 2023. Spodziewamy się kontynuacji trendu w zakresie osiągania marży brutto w trakcie roku z uwagi na poprawę kosztów produktów, w tym samych towarów, jak i kosztu transportu, korzystniejszych kursów walutowych oraz pozytywnych zmian w zakresie marży zakupowej. Jakkolwiek wciąż dostrzegamy potencjał poprawy marży brutto w kolejnych kwartałach, zauważamy także, że obecne wydarzenia w rejonie Morza Czerwonego prowadzą do podwyższenia cen spotowych frachtu oraz wydłużenia czasu dostaw. Większość naszych kosztów transportu jest zakontraktowana do końca III kwartału, ale na naszą działalność mają wpływ dodatkowe koszty związane z usługami przewoźników decydujących się na okrężne trasy. Choć obecnie wpływ tych wydarzeń na dostępność towarów pozostaje ograniczony, jeżeli będą one trwać dłużej, to będą mogły odbić się na zaopatrzeniu w nadchodzących miesiącach” – czytamy dalej.

Poza tymi czynnikami zewnętrznymi, zarząd pozostaje skupiony na obszarach, nad którymi ma kontrolę, wykorzystując okazję do wspierania wzrostu na naszych kluczowych rynkach w sposób bardziej ukierunkowany i zrównoważony, co już przynosi efekty, w tym silną generację gotówki w I kwartale.

„Nadal będziemy się ściśle koncentrować na zyskach przy rozwijaniu działalności, utrzymując mocne wyniki, w celu realizacji naszej strategii. To podstawowe założenie, wraz z silną marki oraz mocnym udziale w kluczowych rynkach Europy Środkowo-Wschodniej, a także przy sprawdzonemu, zyskownym modelu prowadzenia sklepów, daje na przekonanie co do możliwości budowania wiodącej Europejskiej sieci dyskontowych sklepów wielobranżowych” – zakończono w informacji.

Grupa Pepco powstała w 2015 roku i składa się z sieci detalicznych Pepco, Dealz i Poundland. Spółka zadebiutowała na GPW w 2021 r.; wchodzi w skład indeksu WIG20.

Źródło: ISBnews

Artykuł Przychody wzrosły o 10,8% r/r do 1 869 mln euro w I kw. r.obr. 2023/2024 pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.