Złoty radził sobie w ubiegłym tygodniu lepiej niż pozostałe waluty regionu. Wczoraj (31.07) osiągnął najmocniejszy poziom względem euro od września 2020 r. (około 4,40). Należy on do nielicznej grupy walut, które zakończyły tydzień umocnieniem w stosunku do dolara. Złoty radzi sobie bardzo dobrze, mimo że część podobnych walut – jak chociażby forint węgierski – traci już swój blask. Biorąc pod uwagę skalę wielomiesięcznej aprecjacji polskiej waluty i niezbyt korzystne w ostatnim czasie warunki zewnętrzne, nie będzie zaskoczeniem, jeśli w krótkim terminie dojdzie do realizacji zysków na złotym, napisali analitycy Ebury: Enrique Diaz-Alvarez, Matthew Ryan, Roman Ziruk, Itsaso Apezteguia, Michał Jóźwiak.
Złoty należy do nielicznej grupy walut, które zakończyły tydzień umocnieniem w stosunku do dolara. Polska waluta radzi sobie bardzo dobrze, mimo że część podobnych walut traci już swój blask. Czy stan taki może trwać?
Pogarszające się dane gospodarcze ze strefy euro nie pomagały w ubiegłym tygodniu notowaniom wspólnej waluty. Gwoździem do trumny okazało się zaś zaskakująco gołębie posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego. EBC zgodnie z oczekiwaniami podniósł stopy, niespodziewanie zasugerował jednak również, że może to być ostatni ruch w górę w obecnym cyklu zacieśniania polityki pienieżnej.
Wahliwość euro obserwowaliśmy przez cały tydzień, a perspektywy szczytu stóp procentowych poniżej poziomu 4% i brak wyraźnych oznak trendu spadkowego inflacji bazowej sprawiły, że waluta doświadczyła deprecjacji względem dolara. Poszła za nią słabość innych walut G10, mimo prawdopodobieństwa, że ubiegłotygodniowa podwyżka stóp Fedu była ostatnią w cyklu.
Waluty rynków wschodzących z kolei całkiem nieźle zniosły aprecjację dolara. Na szczycie ubiegłotygodniowego zestawienia walut znalazły się rand południowoafrykański, a także peso meksykańskie i real brazylijski – te dwie południowoamerykańskie waluty poprawiły swój już i tak świetny od początku roku wynik.
W tym tygodniu poznamy wyjątkowo dużo danych. Rozpoczęliśmy od poniedziałkowych odczytów ze strefy euro, które pokazały mocniejszy od oczekiwań wzrost gospodarczy w II kwartale i bardziej uporczywą, niż zakładano, inflację bazową w lipcu. Zapewniły one euro nieco wsparcia, ale w ogólnym rozrachunku ich efekt był ograniczony. Za nami również pozytywne dane o inflacji w Polsce.
W czwartek (03.08) poznamy wynik posiedzenia Banku Anglii, w piątek (04.08) opublikowany zostanie zaś raport NFP (non-farm payrolls) z amerykańskiego rynku pracy. To istotne dane po serii pozytywnych zaskoczeń odczytami gospodarczymi z USA, które wskazują na niezwykłą odporność amerykańskiej gospodarki pomimo wyższych stóp procentowych.
Sierpień jest zwykle dość spokojnym miesiącem na rynkach walutowych, biorąc jednak pod uwagę nagromadzenie znaków zapytania w kontekście kondycji największych gospodarek, w tym roku może być inaczej.
Złoty radził sobie w ubiegłym tygodniu lepiej niż pozostałe waluty regionu. Wczoraj (31.07) osiągnął najmocniejszy poziom względem euro od września 2020 r. (około 4,40). Należy on do nielicznej grupy walut, które zakończyły tydzień umocnieniem w stosunku do dolara. Złoty radzi sobie bardzo dobrze, mimo że część podobnych walut – jak chociażby forint węgierski – traci już swój blask. Biorąc pod uwagę skalę wielomiesięcznej aprecjacji polskiej waluty i niezbyt korzystne w ostatnim czasie warunki zewnętrzne, nie będziemy zaskoczeni, jeśli w krótkim terminie dojdzie do realizacji zysków na złotym.
W ubiegłym tygodniu uwaga rynku skupiła się na wieściach z zagranicy. Ten zaś rozpoczęliśmy od odczytu inflacji CPI (tydzień temu omyłkowo podaliśmy, że będzie on w piątek, a nie w poniedziałek). Spadła ona w lipcu mocniej, niż oczekiwano, do 10,8%. Co istotne, po raz pierwszy od lutego 2022 r. odnotowaliśmy również spadek cen w skali miesiąca (-0,2%).
Wraz z pogarszającymi się danymi PMI ze strefy euro przechyla to szalę na korzyść obniżek stóp procentowych w Polsce. Widać to również w oczekiwaniach rynkowych – wzrosły zakłady za luźniejszą polityką monetarną w nadchodzących miesiącach. Istotne w tym tygodniu będą dla nas jeszcze dzisiejsze (01.08) dane o PMI dla przemysłu w Polsce. Jeśli będą wskazywały na większą słabość, mogą być kolejnym argumentem za rozpoczęciem obniżek stóp.
Zbiorczy indeks PMI spadł w lipcu do poziomu zgodnego z recesją. Bez wątpienia ciążyło to członkom EBC. Co prawda podnieśli stopy procentowe do spodziewanego poziomu (3,75% w przypadku kluczowej stopy depozytowej), przy tym dali jednak do zrozumienia, że po wrześniowym posiedzeniu można spodziewać się wszystkiego. Ton prezeski Lagarde podczas konferencji prasowej wzmógł poczucie niepewności. Przyznała ona również wprost, że bank rozważa możliwość wstrzymania cyklu zacieśniania podczas najbliższego posiedzenia.
Uważamy, że to obecnie najbardziej prawdopodobny scenariusz i jeśli dane będą na to wskazywać, to w październiku stopy procentowe mogą zostać podniesione po raz ostatni.
Zasygnalizowana szansa, że docelowo stopy pozostaną poniżej poziomu 4%, sprawiła, że euro doświadczyło znacznej deprecjacji. EBC zdaje się zakładać, że inflacja jest wskaźnikiem wstecznym i musi spaść, biorąc pod uwagę słabość gospodarczą i trend dezinflacyjny wyraźnie widoczny w USA i większości krajów rozwijających się. Poniedziałkowe dane, które zamiast spadku inflacji bazowej pokazały jej utrzymanie się na poziomie 5,5%, nieco jednak temu przeczą. Podobny wydźwięk mają dane o wzroście gospodarczym, który w II kw. wyniósł silniejsze od oczekiwań 0,3% w ujęciu kwartalnym, kończąc okres oscylującej wokół zera dynamiki PKB z przełomu roku.
Rezerwa Federalna w ubiegłym tygodniu ponownie podniosła stopy procentowe. Zostawiła otwarte drzwi do dodatkowych ruchów w górę, ale tylko jeśli nowe odczyty będą wskazywały na taką potrzebę.
Komunikaty prezesa Powella sugerowały, że FOMC zdecydowanie przyjmuje postawę oczekiwania i obserwacji, i przed decyzją o potencjalnej konieczność podwyżki stóp przed końcem roku dokona oceny nadchodzących danych dotyczących inflacji i rynku pracy. Dynamika cen wydaje się spadać, co może oznaczać zakończenie cyklu podwyżek. Dane dotyczące amerykańskiej gospodarki wciąż jednak przewyższają oczekiwania, a na rynku pracy nie widać oznak rozluźnienia.
Zeszłotygodniowy odczyt PKB, wsparty wzrostem inwestycji biznesowych, również był pozytywnym zaskoczeniem. Oczekuje się, że piątkowy (04.08) raport NFP wykaże wciąż znaczną ciasność rynku pracy, ze stopą bezrobocia zdecydowanie poniżej 4% i dodatnim realnym wzrostem płac. Kontrast z europejską gospodarką może sprawić, że w krótkim terminie euro nie będzie w stanie kontynuować swojej tegorocznej aprecjacji.
Funt zaskakująco dobrze zniósł zeszłotygodniową publikację słabych wskaźników PMI dla aktywności biznesowej. Rośnie jednak różnica między danymi z ankiet a rzeczywistymi danymi gospodarczymi. Te drugie w dalszym ciągu wskazują na odporność i są zgodne z ciasnym rynkiem pracy i siłą wydatków konsumenckich.
Oczekiwania w kontekście czwartkowego (03.08) posiedzenia Banku Anglii spadły od czasu ostatniego, istotnie niższego od oczekiwań, odczytu inflacji. Rynki wciąż jednak wyceniają niewielkie prawdopodobieństwo podwyżki stóp procentowych o 50 pb., będąc pewnymi podwyżki o co najmniej 25 pb. Kluczowy dla funta będzie jak zwykle rozkład głosów wśród członków Rady. Spodziewamy się podziału na trzy frakcje: co najmniej jedna osoba (Swati Dhingra) opowie się za utrzymaniem stóp, część zaś, choć mniejszość, może zagłosować za podwyżką o 50 pb. Tak czy inaczej, funt utrzymuje się na dobrych poziomach i jest obecnie najlepiej radzącą sobie w 2023 r. walutą G10.
Źródło: ISBnews
Artykuł EUR/PLN przy psychologicznej granicy 4,40 pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.