Z programu mieszkanie bez wkładu po zmianach skorzysta 39,7 tys. w 2023



Z programu mieszkanie bez wkładu własnego po planowanych zmianach, których celem jest zwiększenie liczby beneficjentów programu, skorzysta 39,7 tys. osób w 2023 r., 60 tys. w 2024 r. oraz 68,3 tys. w 2025 r., wynika z oceny skutków regulacji (OSR) do projektu ustawy. 

Projekt ten został w ubiegłym tygodniu przyjęty przez rząd.

„W ocenie skutków regulacji projektu ustawy o kooperatywach oraz zasadach zbywania nieruchomości należących do gminnego zasobu nieruchomości w celu wsparcia realizacji inwestycji mieszkaniowych, w ramach którego procedowane są zmiany w programie gwarantowanych kredytów mieszkaniowych, zapisano następujące prognozy dotyczące liczby kredytów udzielonych w kolejnych latach:

– w 2023 r.: 39,7 tys.,

– w 2024 r.: 60 tys.,

– w 2025 r.: 68,3 tys.,

– w 2026 r.: 71,5 tys.,

– w 2027 r.: 74,7 tys.,

– w 2028 r.: 74,7 tys.,

– w 2029 r.: 74,7 tys.,

– w 2030 r.: 74,7 tys.” – napisała wiceminister rozwoju i technologii Kamila Król w odpowiedzi na interpelację.

Projektowane zmiany polegają m.in. na umożliwieniu wniesienia większego wkładu własnego, zniesieniu przepisu o minimalnej wysokości gwarancji, podniesieniu limitu ceny metra kwadratowego dla lokali nabywanych na rynku pierwotnym i wtórnym, umożliwieniu skorzystania ze spłat rodzinnych osobom, które zgromadziły środki na pokrycie 20% wartości nieruchomości oraz powiększenie tego parametru nawet do 25% w przypadku kredytobiorców, którzy zaciągną kredyty o stałej lub okresowo stałej stopie procentowej.

MRiT zakłada, że rozwiązania pozwalające większej liczbie osób zakwalifikować się do programu wejdą w życie w styczniu 2023 r.

Mieszkanie bez wkładu własnego jest pakietem rozwiązań prawno-finansowych, w skład którego wchodzi gwarantowany kredyt mieszkaniowy, jako instrument wspierający rodziny w zakresie poprawy warunków mieszkaniowych. Przepisy ustawy z 1 października 2021 r. o gwarantowanym kredycie mieszkaniowym weszły w życie w maju br.

Źródło: ISBnews

Artykuł Z programu mieszkanie bez wkładu po zmianach skorzysta 39,7 tys. w 2023 pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.

PSE zatwierdziło kamienie milowe rynku mocy dla dwóch elektrowni wodnych PGE



PGE Energia Odnawialna otrzymało od Polskich Sieci Energetycznych (PSE) potwierdzenie możliwości realizacji siedmioletnich umów na rynku mocy przez elektrownie wodne Raduszec Stary i Dębe, podała spółka. Zdaniem PGE Energia Odnawialna, gwarantuje to dodatkowe przychody za pozostawanie obu elektrowni w gotowości do wytwarzania energii oraz dostarczania jej w okresach, gdy rezerwa w systemie jest niewielka.

W ramach obowiązującego w Polsce mechanizmu rynku mocy zawierane są kontrakty na rok, pięć i piętnaście lat. Dodatkowo, jeśli jednostki wytwórcze spełniają standardy emisyjne, wieloletnie umowy mogą zostać wydłużone o dodatkowe dwa lata (tzw. green bonus).

„Kontrakty piętnastoletnie mogą być zawierane jedynie przez nowe elektrownie, natomiast umowy pięcioletnie przez obiekty zmodernizowane. Z tego drugiego mechanizmu skorzystały elektrownie wodne PGE” – czytamy w komunikacie.

Elektrownia Dębe uzyskała kontrakt podczas aukcji w 2019 r. Obowiązywać on ma przez siedem lat (wykorzystując green bonus) od 2024 r. Dwa lata później podobną umowę spółka zawarła dla Elektrowni Raduszec Stary na lata 2026-2032.

„Wygrana aukcji nie gwarantowała jednak, że kontrakty będą realizowane. Aby tak się stało, jednostki wytwórcze musiały spełnić dwa tzw. kamienie milowe. Pierwszy z nich tj. finansowy kamień milowy, polega na potwierdzeniu operatorowi, że zawarto umowy z wykonawcami i poniesiono określone wydatki na modernizację obiektu” – powiedział prezes PGE Energia Odnawialna Marcin Karlikowski, cytowany w komunikacie.

Kolejnym krokiem jest realizacja tzw. operacyjnego kamienia milowego. W tym celu PSE weryfikuje poziom zaawansowania przeprowadzonych prac modernizacyjnych oceniając, czy elektrownia będzie w stanie na czas dostarczyć określoną w kontrakcie ilość mocy do systemu elektroenergetycznego.

W przypadku elektrowni wodnych PGE, operacyjne kamienie milowe uzyskano z wyprzedzeniem. Elektrownia Dębe osiągnęła je półtora roku, a Elektrownia Raduszec Stary trzy lata przed terminem.

Grupa Kapitałowa PGE jest największym producentem zielonej energii w Polsce. Posiada 20 farm wiatrowych, 29 elektrowni wodnych, 4 elektrownie szczytowo-pompowe oraz 5 farm fotowoltaicznych. Łączna moc zainstalowana wszystkich obiektów wynosi 2415,5 MW.

Grupa PGE wytwarza 41% produkcji netto energii elektrycznej w Polsce, a jej udział w rynku ciepła wynosi 18%. Grupa szacuje swój udział w rynku energii ze źródeł odnawialnych na 10%. Na obszarze dystrybucyjnym wielkości ok. 123 tys. km2 PGE obsługuje 5,5 mln klientów. Jej udział rynkowy pod względem wolumenu dystrybuowanej energii elektrycznej wynosi 25% a sprzedaży do odbiorców końcowych – 33%. Spółka jest notowana na GPW od 2009 r.

Źródło: ISBnews

Artykuł PSE zatwierdziło kamienie milowe rynku mocy dla dwóch elektrowni wodnych PGE pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.

Refield planuje budowę ok. 100 tys. m2 powierzchni handlowej do 2025



TUF RE będzie działać pod nową nazwą Refield i w nowej strukturze organizacyjnej, która pozwoli firmie zwiększyć skalę biznesu, planuje pozyskać kolejnych partnerów i przyspieszyć działania deweloperskie, podała spółka. Zgodnie z zapowiedziami zwiększenia skali biznesu do 2025 r., firma planuje budowę obiektów o łącznej powierzchni handlowej wynoszącej blisko 100 tys. m2.

Obecnie Refield realizuje Pasaż Kępiński (12 tys. m2 GLA) oraz projekt w Grodzisku Wielkopolskim (6,5 tys. m2 GLA). Trwa także komercjalizacja drugiego etapu parku handlowego w Lidzbarku Warmińskim, który powiększy się o dodatkowe 4 tys. m2 GLA i restaurację drive-thru. Ponadto toczy się proces wynajmu największego projektu spółki – Pasażu Ciechanowskiego (13 tys. m2 GLA) wraz z marketem budowlanym o powierzchni 7 tys. m2 GLA. Firma rusza także z działaniami na Podkarpaciu, gdzie zrealizuje dwa duże parki handlowe na ponad 20 tys. m2 GLA, wymieniono w komunikacie.

„Doszliśmy do momentu, w którym realizujemy równolegle kilkanaście projektów na różnych etapach zaawansowania. Tempo naszego rozwoju wymagało od nas budowy podmiotu o dużo większych niż dotychczas możliwościach operacyjnych i potencjale finansowym. Refield jest skrojony pod wymagania naszych klientów, wydłużającą się listę projektów i tempo ich realizacji. Zastępujemy zatem TUF RE nową, dużo bardziej wydajną i zwinną strukturą, zachowując jednocześnie track record i wszystkie projekty, nad którymi pracowaliśmy pod starym szyldem” – skomentował współzałożyciel i prezes Fabian Eryk Barbarowicz, cytowany w komunikacie.

„Wprowadzone zmiany nie ograniczają się jedynie do rebrandingu spółki, a ich zakres jest dość znaczny. Do tej pory współpracowaliśmy głównie z jednym inwestorem finansującym, a teraz wychodzimy szerzej na rynek, by wykorzystać okazje współdziałania także z innymi podmiotami, które się do nas zgłaszają i są zainteresowane realizacją wspólnych projektów” – dodał.

Firma zmieniła również identyfikację wizualną, która nie obejmie jedynie nazewnictwa parków handlowych budowanych przez Refield do tej pory i w przyszłości. Nadal będą one powstawać jako Pasaże z dodatkiem nazwy miejscowości, jak np. Pasaż Kępiński.

Refield to firma deweloperska w sektorze parków handlowych realizowanych w modelu wybuduj-wynajmij-sprzedaj. Pierwsze projekty firmy powstały w Chełmnie, Lidzbarku Warmińskim i Golubiu-Dobrzyniu. Wszystkie zostały wynajęte i sprzedane. Wśród klientów firmy są aktywne fundusze nieruchomościowe, takie jak LCP Properties czy Falcon Investment Management.

Źródło: ISBnews

Artykuł Refield planuje budowę ok. 100 tys. m2 powierzchni handlowej do 2025 pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.

UOKIK wszczął postępowanie przeciwko Orange Polska dot. opłat za połączenia z infolinią



Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) wszczął postępowanie właściwe przeciwko Orange Polska dotyczące niezasadnego pobierania opłat za niektóre usługi operatora – połączenia z infolinią oraz za diagnozę, podał Urząd. Za naruszenie zbiorowych interesów konsumentów grozi kara do 10% obrotu.

„Do UOKiK docierały sygnały dotyczące opłat za połączenia z infoliniami obsługowymi Orange i nju mobile, służącymi do zgłaszania usterek i reklamacji. Opłaty za połączenia są naliczane również w sytuacji, gdy konsument korzysta z oferty, w której ma nielimitowane rozmowy do sieci komórkowych i stacjonarnych w ramach abonamentu. Co więcej, opłaty są pobierane nie tylko za faktyczny czas połączenia z konsultantem, ale również za czas oczekiwania na takie połączenie”- czytamy w komunikacie Urzędu.

Działania Orange Polska mogą być niezgodne z artykułem 11 ustawy o prawach konsumenta, który stanowi, że „jeżeli przedsiębiorca wskazuje numer telefonu przeznaczony do kontaktowania się z nim w sprawie zawartej umowy, opłata dla konsumenta za połączenie z tym numerem nie może być wyższa niż opłata za zwykłe połączenie telefoniczne, zgodnie z pakietem taryfowym dostawcy usług, z którego korzysta konsument”.

„Orange nie powinien obciążać swoich klientów kosztami połączeń z infolinią obsługową w taryfach, w których konsumenci nie są obciążani kosztami za połączenia z numerami komórkowymi. W takiej sytuacji, połączenie z udostępnianym numerem komórkowym infolinii powinno być bezpłatne. Co więcej, pobieranie opłat za połączenia reklamacyjne lub zgłoszenia awarii może stanowić przenoszenie na konsumentów ryzyka gospodarczego prowadzonej działalności. Takie działanie może zniechęcać konsumentów do dochodzenia roszczeń, np. gdy opłata za połączenie z infolinią przewyższać będzie kwotę sporną” – powiedział prezes UOKiK Tomasz Chróstny, cytowany w komunikacie.

Drugą praktyką zakwestionowaną przez prezesa UOKiK jest pobieranie opłat za diagnozę, czy do zgłaszanego przez konsumenta w postępowaniu reklamacyjnym uszkodzenia doszło oraz tego, która ze stron przyczyniła się do jego powstania.

Postępowanie w sprawie naruszenia zbiorowych interesów konsumentów może zakończyć się nałożeniem kary finansowej do 10% ubiegłorocznego obrotu.

UOKIK przygląda się również praktykom T-Mobile, w toku jest również postępowanie wyjaśniające wobec P4, podano także.

Źródło: ISBnews

Artykuł UOKIK wszczął postępowanie przeciwko Orange Polska dot. opłat za połączenia z infolinią pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.

Inflacja podbija ceny mieszkań na świecie



Nawet o ponad 180% wzrosły w ciągu roku ceny nieruchomości w Stambule – sugeruje najnowszy raport firmy Knight Frank. Poza Turcją wzrosty cen były już mniej imponujące, ale i tak w większości lokalizacji ostatni rok przyniósł wzrost stawek za metr. Ceny rosną szczególnie szybko tam, gdzie mamy do czynienia z wysoką inflacją.

Najnowsze dane Knight Frank na temat dynamiki zmian cen mieszkań w 150 miastach na świecie sugerują, że w ciągu roku doszło do wzrostu stawek w aż 138 z nich. Co więcej, w aż 66 miastach roczna dynamika wzrostów cen przekroczyła 10%. Tylko w 12 miastach doszło do korekty wycen.

Turcja na czele wzrostów cen

Najmocniej ceny nieruchomości rosły w Turcji (Stambuł, Ankara, Izmir). Roczna dynamika jest tam szacowana na od 151% do 185%. Tylko na pierwszy rzut oka wynik taki może zaskakiwać. Głębsze zastanowienie daje bowiem całkiem sensowne uzasadnienie aż tak dynamicznych zmian. Po pierwsze należy przypomnieć, że bank centralny w Turcji stosuje delikatnie rzecz ujmując nieortodoksyjne podejście do polityki pieniężnej. Po prostu na rosnącą inflację odpowiada nie wzrostami stóp procentowych, ale wręcz przeciwnie – utrzymywaniem ich na nieadekwatnie niskim poziomie albo nawet obniżkami. Na przykład w sierpniu 2022 roku pomimo inflacji na poziomie około 80% w skali roku turecki bank centralny postanowił obniżyć stopę procentową z 14% do 13%.

Z punktu widzenia rynku mieszkaniowego ważne jest też to, że gwałtownie rosnące koszty budowy nowych mieszkań ograniczają w Turcji aktywność deweloperów. Oferta jest więc skromna, a z drugiej strony chętnych do zakupu mieszkań nie brakuje. Popyt na mieszkania stymulują wcześniej wspomniane ekstremalnie ujemne realne stopy procentowe, czyli to, że zarówno do lokat, jak i kredytów banki naliczają odsetki bez porównania wolniej niż inflacja konsumuje siłę nabywczą pieniędzy. Do zakupu nieruchomości zachęcać może po prostu chęć uchronienia majątku przed inflacją.

W ostatnim roku rynek ten pozwolił nawet realnie zarobić. Jeśli bowiem w Stambule nieruchomości zdrożały w ciągu roku o prawie 185%, a inflacja faktycznie wyniosła według oficjalnych danych niemal 74% (dane za drugi kwartał), to realny zysk posiadacza mieszkania w Stambule wyniósł w ciągu roku przeciętnie prawie 64%. Gorzej jeśli prawdą są nieoficjalne dane na temat inflacji w Turcji. Te za drugi kwartał br. sugerują, że ceny dóbr i usług wzrosły w tym kraju przeciętnie o 164% – wynika z danych ENAGrup. Nawet jednak w tym przypadku posiadacz przeciętnej stambulskiej nieruchomości w badanym okresie zanotował realny zysk. Dla porządku trzeba dodać, że tureckie miary inflacji – zarówno te oficjalne, jak i nieoficjalne w trzecim kwartale br. jeszcze trochę wzrosły.

Wellington po szybkich wzrostach dotknęły przeceny

Na drugim biegunie zestawienia przygotowanego przez Knight Frank znajdziemy za to Wellington (Nowa Zelandia). Tam w ciągu roku ceny mieszkań spadły o 12,2%. To także nie jest przypadek. Po pierwsze bank centralny w Nowej Zelandii jest w trakcie cyklu podwyżek stóp procentowych (obecnie podstawowa stopa wynosi 3%, podczas gdy w sierpniu 2021 roku było to 0,25%). To jednak nie wszystko. Akurat w Wellington mieliśmy całkiem niedawno do czynienia z bardzo szybkimi wzrostami cen. Z danych zebranych przez Knight Frank jeszcze w trzecim kwartale 2021 roku wynikało bowiem, że nieruchomości w Wellington w ciągu roku zdrożały aż o 34%. Dziś mamy więc do czynienia też z odreagowaniem tych szaleńczych wzrostów.

Roczne zmiany ceny nieruchomości na tle inflacji w poszczególnych miastach na świecie
Miasto, Państwo Nominalny wzrost cen (r/r) Inflacja (r/r) Realna zmiana cen Miasto, Państwo Nominalny wzrost cen (r/r) Inflacja (r/r) Realna zmiana cen
Stambuł, Turcja 185% 74% 64% Edynburg, Wlk. Brytania 9% 9% 0%
Ankara, Turcja 165% 74% 53% Bangalore, Indie 9% 7% 1%
Izmir, Turcja 151% 74% 44% Birmingham, Wlk. Brytania 9% 9% 0%
Miami, USA 34% 26% 6% Cardiff, Wlk. Brytania 9% 9% -1%
Halifax, Wlk. Brytania 31% 9% 20% Walencja, Hiszpania* 9% 8% 1%
Dallas, USA 31% 26% 4% Saloniki, Grecja* 8% 7% 2%
Phoenix, USA 30% 26% 3% Genewa, Szwajcaria 8% 3% 5%
Tallinn, Estonia 30% 20% 8% Kopenhaga, Dania* 8% 5% 3%
Atlanta, USA 26% 26% 0% Sewilla, Hiszpania* 8% 8% 0%
Adelaide, Australia 26% 6% 18% Seul, Korea Południowa 8% 5% 2%
San Diego, USA 26% 26% 0% Calgary, Kanada 8% 8% 0%
Hamilton, Kanada 25% 8% 16% Darwin, Australia 7% 6% 1%
Seattle, USA 23% 26% -2% Lille, Francja* 7% 4% 3%
Bratysława, Słowacja 23% 12% 10% Perth, Australia 7% 6% 0%
Denver, USA 22% 26% -3% Delhi, Indie 7% 7% -1%
Reykjavik, Islandia 22% 6% 16% Hangzhou, Chiny 6% 2% 4%
Los Angeles, USA 22% 26% -3% Bruksela, Belgia* 6% 9% -2%
Wilno, Litwa* 21% 14% 6% Londyn, Wlk. Brytania 6% 9% -3%
San Francisco, USA 21% 26% -4% Barcelona, Hiszpania* 6% 8% -2%
Brisbane, Australia 20% 6% 13% Bombaj, Indie 6% 7% -1%
Hobart, Australia 20% 6% 13% Pune, Indie 6% 7% -1%
Praga, Czechy 20% 15% 4% Bukareszt, Rumunia* 6% 8% -2%
Toronto, Kanada 20% 8% 11% Pekin, Chiny 6% 2% 3%
Rijad, Arabia Saudyjska* 19% 2% 17% Berno, Szwajcaria 6% 3% 3%
Jerozolima, Izrael 19% 4% 14% Oslo, Norwegia 6% 6% -1%
Tel Awiw, Izrael 18% 4% 13% Tajpej, Tajwan* 6% 3% 3%
Hajfa, Izrael 18% 4% 13% Meksyk, Meksyk 6% 8% -2%
Utrecht, Holandia 18% 10% 7% Mediolan, Włochy 5% 7% -2%
Amsterdam, Holandia 17% 10% 6% Sydney, Australia 5% 6% -1%
Montreal, Kanada 17% 8% 9% Oksford, Wlk. Brytania 5% 9% -4%
Skopje, Macedonia* 17% 8% 8% Bangkok, Tajlandia 5% 6% -2%
Rotterdam, Holandia 16% 10% 5% Chennai, Indie 5% 7% -3%
Zagrzeb, Chorwacja* 16% 6% 9% Limassol, Cypr* 5% 6% -1%
Boston, USA 16% 26% -8% Melbourne, Australia 4% 6% -2%
Nagoja, Japonia 16% 2% 13% Sao Paulo, Brazylia 4% 12% -7%
Ottawa, Kanada 15% 8% 7% Osaka, Japonia 4% 2% 2%
Detroit, USA 15% 26% -9% Hajdarabad, Indie 4% 7% -3%
Nowy Jork, USA 15% 26% -9% Xi’An, Chiny 4% 2% 2%
Ryga, Łotwa 15% 16% -2% Kalkuta, Indie 4% 7% -3%
Vancouver, Kanada 14% 8% 6% Changsha, Chiny 4% 2% 2%
Goteborg, Szwecja* 14% 5% 9% Shenzhen, Chiny 4% 2% 1%
Wiedeń, Austria 13% 8% 5% Turyn*, Włochy 4% 7% -4%
Chicago, USA 13% 26% -10% Szanghaj, Chiny 3% 2% 1%
Porto, Portugalia 13% 8% 4% Chongqing, Chiny 3% 2% 1%
Sztokholm, Szwecja* 13% 5% 8% Paryż, Francja* 3% 4% -1%
Glasgow, Wlk. Brytania 13% 9% 3% Ahmedabad, Indie 3% 7% -4%
Exeter, Wlk. Brytania 13% 9% 3% Rio De Janeiro, Brazylia 3% 12% -8%
Winnipeg, Kanada 13% 8% 5% Aberdeen, Wlk. Brytania 2% 9% -6%
Malmo, Szwecja* 12% 5% 7% Qingdao, Chiny 2% 2% 0%
Waszyngton, USA 12% 26% -11% Dżakarta, Indonezja 2% 4% -2%
Tokio, Japonia 12% 2% 9% Rzym*, Włochy 2% 7% -5%
Kijów, Ukraina 12% 19% -6% Wuxi, Chiny 2% 2% -1%
Sofia, Bułgaria* 12% 9% 3% Lublana, Słowenia* 2% 6% -5%
Dublin, Irlandia 12% 8% 3% Abu Zabi, ZEA* 2% 3% -2%
Berlin, Niemcy 12% 8% 3% Palermo*, Włochy 1% 7% -6%
Minneapolis, USA 12% 26% -12% Lyon, Francja* 1% 4% -3%
Hamburg, Niemcy 11% 8% 3% Nikozja, Cypr* 1% 6% -4%
Dubaj, ZEA* 11% 3% 8% Ningbo, Chiny 1% 2% -1%
Manchester, Wlk. Brytania 11% 9% 2% Edmonton, Kanada 1% 8% -6%
Lizbona, Portugalia 11% 8% 2% Nankin, Chiny 1% 2% -2%
Monachium, Niemcy 11% 8% 2% Helsinki, Finlandia 1% 7% -6%
Singapur, Singapur 11% 6% 4% Kanton, Chiny 0% 2% -2%
Luksemburg, Luksemburg* 11% 7% 3% Florencja*, Włochy 0% 7% -7%
Quebec, Kanada 11% 8% 3% Kuala Lumpur, Malezja* -1% 7% -7%
Marsylia, Francja* 10% 4% 6% Wenecja*, Włochy -2% 7% -9%
Canberra, Australia 10% 6% 4% Auckland, NZ -2% 7% -9%
Ateny, Grecja* 10% 7% 3% Genua*, Włochy -2% 7% -9%
Malaga, Hiszpania* 10% 8% 2% Lima, Peru* -2% 6% -8%
Frankfurt, Niemcy 10% 8% 1% Hong Kong**, Chiny -2% 2% -5%
Madryt, Hiszpania* 10% 8% 1% Tianjin, Chiny -3% 2% -5%
Warszawa, Polska 13% 13% 0% Wuhan, Chiny -3% 2% -5%
Zurych, Szwajcaria 9% 3% 7% Zhengzhou, Chiny -4% 2% -6%
Bristol, Wlk. Brytania 9% 9% 0% Rabat, Maroko* -4% 4% -8%
Bogota, Kolumbia* 9% 8% 1% Wellington, NZ -12% 7% -18%
*Dane za 1 kw. 2022
Opracowanie HRE Investments na podstawie Knight Frank, Eurostat, Trading Economics, urzędy statystyczne

Autorzy raportu zwracają przy tym uwagę, że wzrosty poziomu stóp procentowych na świecie powinny doprowadzić do spadku obserwowanej dynamiki wzrostów cen nieruchomości w wielu spośród badanych miast. Analitycy Knight Frank zwracają uwagę na to, że tam gdzie dochodzi do gwałtownych wzrostów stóp procentowych, rynek mieszkaniowy może odpowiadać korektami (jak w Wellington), ale stopniowe podwyżki kosztu pieniądza raczej powinny doprowadzić do mniejszej dynamiki wzrostów cen niż do przecen.

Nieruchomości potrafią wygrać z inflacją

To jednak nie wszystko. Zebrane przez HRE Investments dane sugerują, że ceny mieszkań w badanym okresie rosły wyraźnie szybciej w tych lokalizacjach, w których mieliśmy do czynienia z wyższą inflacją. Korelacja pomiędzy inflacją i dynamiką zmian cen nieruchomości jest wysoka (0,87). Jest to w pełni uzasadnione, bo przecież wyższa inflacja oznacza utratę siły nabywczej przez pieniądze, podczas gdy w tym samym czasie mieszkania nie tracą przecież swojej użyteczności. Do tego przy wyższej inflacji zazwyczaj rosnąć powinny też (przynajmniej nominalne) wynagrodzenia, a koszty budowy powinny iść w górę. To znaczy, że budowa nowego lokum staje się coraz droższa, a więc w górę powinna co do zasady iść też jego cena.

Nie jest więc przypadkiem, że historia pokazuje, że okresy wzmożonej inflacji są często momentem, w którym ceny nieruchomości rosną, chroniąc w ten sposób zainwestowany w nie kapitał. Potwierdzają to dane z rynku amerykańskiego z ostatnich 130 lat. Pokazują one bardzo wyraźną korelację pomiędzy zmianami cen nieruchomości i inflacją. Nawet więcej – długoletnie badania przeprowadzone na rynkach rozwiniętych sugerują, że w dłuższym terminie ceny nieruchomości zwykły rosnąć z przeciętną roczną dynamiką o 1-2 pkt. proc. wyższą niż ceny dóbr i usług (inflacja).

Źródło: HRE Investments / Bartosz Turek, Oskar Sękowski

Artykuł Inflacja podbija ceny mieszkań na świecie pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.

Liczba oddanych budynków mieszkalnych wzrosła o 5% r/r w I poł. 2022



Liczba nowych budynków mieszkalnych oddanych do użytkowania w I poł. 2022 r. wyniosła 54,1 tys., tj. o 5% więcej r/r, podał Główny Urząd Statystyczny (GUS). Łączna ich kubatura wyniosła 51,8 mln m3 – o 4,6% więcej r/r. Budynki jednorodzinne stanowiły 97,6% wszystkich budynków przekazanych do eksploatacji. W budynkach wielorodzinnych (2,4%) ulokowanych zostało 46,8% mieszkań oddanych do użytkowania we wszystkich nowych budynkach mieszkalnych.

„W budownictwie mieszkaniowym dominowała tradycyjna udoskonalona technologia wznoszenia, którą zastosowano przy budowie 98,6% nowych budynków mieszkalnych oddanych do użytkowania. Biorąc pod uwagę liczbę kondygnacji, najwięcej wybudowano budynków dwukondygnacyjnych (65,3%) i jednokondygnacyjnych (30,1%), w których znalazło się odpowiednio 37,1% i 15,5% ogółu przekazanych do użytku mieszkań. Z kolei w budynkach o trzech i więcej kondygnacjach (4,6% nowych budynków) usytuowanych zostało 47,4% mieszkań” – czytamy w raporcie.

W omawianym okresie deweloperzy wybudowali 57,6% wszystkich nowo oddanych mieszkań, a inwestorzy indywidualni – 41%. W porównaniu z poprzednim rokiem wzrosły udziały mieszkań wybudowanych przez inwestorów indywidualnych oraz przeznaczonych na sprzedaż lub wynajem (o 0,8 pkt proc. i 0,1 pkt proc.). Spadł natomiast łączny udział mieszkań z pozostałych form budownictwa (o 0,8 pkt proc.), podano także.

Wodociąg z sieci posiadało 91,9%, a kanalizację z odprowadzeniem do sieci 77,6% mieszkań oddanych do użytkowania (pozostałe lokale mieszkalne były podłączone do lokalnej infrastruktury wodno-kanalizacyjnej). W gaz z sieci wyposażonych było 42,1% mieszkań, natomiast w ciepłą wodę dostarczaną z elektrociepłowni, ciepłowni lub kotłowni osiedlowej – 31,9%. Do centralnej sieci grzewczej podłączonych było 32,1% mieszkań, a pozostałe posiadały indywidualne centralne ogrzewanie (z tego 43,6% wyposażonych było w kotły/piece na paliwo gazowe, 14,5% w kotły/piece na paliwo stałe, a 9,8% w pozostałe rodzaje ogrzewania).

Przeciętny czas trwania budowy nowego budynku mieszkalnego oddanego do użytkowania (liczony od daty jej rozpoczęcia do terminu oddania budynku do użytkowania) w I półroczu 2022 r. zwiększył się o 1 miesiąc w stosunku do analogicznego okresu roku poprzedniego i wyniósł 42,5 miesiąca. Budynki wielorodzinne przekazane do eksploatacji w analizowanym okresie wznoszono w czasie prawie 2-krotnie krótszym niż jednorodzinne.

GUS podał także, uzupełniając wcześniejsze dane, że w I połowie 2022 r. oddano do użytkowania 109,5 tys. mieszkań o łącznej powierzchni użytkowej 10,5 mln m2 oraz liczbie izb równej 437,5 tys. W porównaniu z rokiem poprzednim odnotowano wzrosty: liczby mieszkań – o 4,1 tys. (3,9%), powierzchni użytkowej mieszkań – o 431,1 tys. m2 (4,3%) oraz liczby izb – o 17,6 tys. (4,2%).

Przeciętna powierzchnia użytkowa nowo oddanego mieszkania wyniosła 95,5 m2 (w I półroczu 2021 r. – 95,1 m2). Średnia powierzchnia mieszkania w budynkach jednorodzinnych ukształtowała się na poziomie 133,2 m2, natomiast w budynkach wielorodzinnych – 52,5 m2. Mieszkania indywidualne miały przeciętnie 142,5 m2 powierzchni, mieszkania przeznaczone na sprzedaż lub wynajem – 63,1 m2, natomiast mieszkania liczone łącznie z pozostałych form budownictwa (tj. spółdzielczego, komunalnego, społecznego czynszowego oraz zakładowego) – 53 m2.

Źródło: ISBnews

Artykuł Liczba oddanych budynków mieszkalnych wzrosła o 5% r/r w I poł. 2022 pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.

W ramach Programu Inwestycji Dworcowych oddano 57 ze 192 obiektów



W ramach Programu Inwestycji Dworcowych na lata 2016-2023 oddano dotychczas 57 ze 192 zaplanowanych obiektów, poinformował wiceminister infrastruktury Andrzej Bittel. Program Inwestycji Dworcowych jest programem realizowanym przez spółkę PKP S.A.

„Obecnie w ramach Programu do realizacji zaplanowano 192 obiekty dworcowe. Według stanu na dzień 30 sierpnia 2022 r., oddano do użytkowania 57 inwestycji dworcowych w całej Polsce, tj.: Biadoliny, Białystok, Bielsk Podlaski, Biskupice Wielkopolskie, Boguszów Gorce Zachód, Bolesławiec, Chojnów, Czarna Tarnowska, Czeremcha, Dębe Wielkie, Gorzkowice, Imbramowice, Jabłoń Kościelna, Janikowo, Jawor, Kąty Wrocławskie, Kobylnica, Kraków Swoszowice, Kuźnica Białostocka, Malczyce, Miechów, Mrozy, Nidzica, Olesno Śląskie, Olsztyn Zachodni, Oświęcim, Pobiedziska, Pobiedziska Letnisko, Pomiechówek, Poznań Garbary, Poznań Zachodni, Prabuty, Pruszków, Pszczółki, Radymno, Rogów, Sędziszów Małopolski, Siechnice, Siemiatycze, Skarżysko-Kamienna, Smolec, Sterkowiec, Strzelin, Susz, Szepietowo, Szklarska Poręba Górna, Święta Katarzyna, Tczew, Wałbrzych Główny, Wasilków, Węgliniec, Wilkoszewice, Zajezierze k. Dęblina, Zgorzelec, Żagań, Żarów, Żerniki Wrocławskie-Smardzów” – napisał Bittel w odpowiedzi na interpelację poselską.

Program dotyczy inwestycji realizowanych w latach 2016-2023. W roku ubiegłym do użytku oddano 21 nowych i zmodernizowanych dworców, a łącznie w latach 2016-2021 – oddano ich 44.

Źródło: ISBnews

Artykuł W ramach Programu Inwestycji Dworcowych oddano 57 ze 192 obiektów pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.

Credit Agricole: Dodatkowe wydatki zwiększą potrzeby pożyczkowe brutto o 120 mld zł w 2023



Dodatkowe działania rządu sprawią, że potrzeby pożyczkowe brutto zwiększą się o 120 mld zł względem wielkości zaprezentowanej w projekcie ustawy budżetowej i wyniosą w przyszłym roku 389,4 mld zł, oceniają ekonomiści Credit Agricole Bank Polska. W efekcie sytuacja na rynku długu może – ich zdaniem – skłonić Narodowy Bank Polski (NBP) do wznowienia skupu papierów wartościowych w ramach strukturalnych operacji otwartego rynku.

„Zgodnie z projektem ustawy budżetowej, potrzeby pożyczkowe brutto budżetu państwa wyniosą 269,6 mld zł w 2023 r. W relacji do PKB wyniosą one 8,1% i będą najwyższe od 2016 r. Warto jednak zwrócić uwagę, że projekt budżetu nie uwzględnia realizacji niektórych wydatków, których prawdopodobieństwo materializacji w 2023 r. jest naszym zdaniem znaczące. Tym samym rzeczywiste potrzeby pożyczkowe budżetu państwa będą najprawdopodobniej znacząco wyższe od kwoty założonej w projekcie ustawy” – czytamy w raporcie tygodniowym banku.

Po pierwsze, projekt budżetu nie przewiduje przedłużenia obowiązywania tarczy antyinflacyjnej na 2023 r., a według analityków scenariusz braku tarczy w przyszłym roku jest mało prawdopodobny.

„W przypadku zakończenia tarczy w 2022 r., średnioroczna inflacja w 2023 r. przekroczyłaby 10%, co byłoby trudnym scenariuszem dla rządu biorąc pod uwagę wybory parlamentarne. Zgodnie z szacunkami NBP, koszt przedłużenia tarczy na 2023 r. to 33,4 mld zł. Po drugie, uważamy, że w ramach kampanii wyborczej rząd podejmie decyzję o przyznaniu 14. i 15. emerytury w 2023 r. (budżet przewiduje sfinansowanie tylko tzw. trzynastki) oraz waloryzację świadczeń w ramach programu Rodzina 500+ do 700 zł na dziecko. Takie działania wiązałyby się ze wzrostem wydatków budżetowych o odpowiednio 23 i 15 mld zł” – czytamy dalej.

Alternatywnie, bank dopuszcza zwiększenie przez rząd innych wydatków (w tym socjalnych) w skali zbliżonej do kosztu 14. i 15. emerytury i 40-procentowej waloryzacji świadczenia 500+.

„Po trzecie, w warunkach wysokich cen energii, rząd najprawdopodobniej zdecyduje się na zamrożenie cen prądu i gazu dla gospodarstw domowych, co wiązałoby się z dodatkowymi wydatkami budżetu równymi odpowiednio 23 i 13 mld zł (zgodnie z analizami rządu, do których dotarł Dziennik Gazeta Prawna). W połączeniu z dodatkiem węglowym (11,5 mld zł), koszty takich działań osłonowych sięgnęłyby łącznie ok. 47 mld zł w 2023 r. Trudno jest jednoznacznie przewidzieć, czy wspomniane powyżej działania rzeczywiście zostaną zrealizowane, albo czy rząd poczyni jednoczesne oszczędności w innych obszarach budżetu. Niemniej jednak, uwzględniając w pełni powyższe dodatkowe działania, potrzeby pożyczkowe brutto zwiększyłyby się o 120 mld zł względem wielkości zaprezentowanej w projekcie ustawy budżetowej i wyniosłyby 389,4 mld zł. W relacji do PKB (11,7%) byłyby one największe od 2010 r., co tym samym rodzi pytanie o możliwości ich sfinansowania przez rząd” – stwierdzili ekonomiści.

Według nich, ważnym nabywcą obligacji emitowanych przez rząd będą krajowe banki. W warunkach oczekiwanego przez nich spowolnienia wzrostu gospodarczego (i spadku akcji kredytowej) oraz szybkiego wzrostu depozytów (napędzanego przez wzrost nominalnych wynagrodzeń i relatywnie wysokie stopy procentowe) płynność w sektorze bankowym zwiększy się wyraźnie w 2023 r.

„Nadpłynność, w uproszczeniu rozumiana jako nadwyżka depozytów gospodarstw domowych i przedsiębiorstw niefinansowych nad udzielonymi im kredytami, zwiększy się naszym zdaniem w 2023 r. o ok. 75 mld zł w porównaniu do 2022 r. Z uwagi na konstrukcję podatku bankowego (brak opodatkowania obligacji) duża część z tych środków zostanie naszym zdaniem przeznaczona na zakup polskiego długu. Drugim źródłem finansowania potrzeb pożyczkowych mogą być wolne środki zgromadzone na rachunkach budżetowych. Szacujemy, że poduszka płynnościowa rządu wynosi ok. 15 mld zł. Część finansowania może być pozyskana od inwestorów zagranicznych, choć trudno przewidzieć jego poziom” – napisali dalej w raporcie.

Jednocześnie zwracają uwagę, że potrzeby pożyczkowe sektora instytucji rządowych i samorządowych (sektor general government) nie ograniczają się do omawianych wyżej potrzeb pożyczkowych budżetu państwa (tzw. budżetu centralnego). Oprócz tego konieczne jest również zapewnienie finansowania dla jednostek samorządu terytorialnego oraz zobowiązań zaciąganych przez fundusze w Banku Gospodarstwa Krajowego zaliczane do tego sektora. Wśród nich można wymienić m.in. Krajowy Fundusz Drogowy, Fundusz Przeciwdziałania COVID-19, Funduszu Pomocy i Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych.

„Konkretne potrzeby pożyczkowe tych jednostek nie zostały jeszcze upublicznione. Można je jednak oszacować na podstawie zmiany różnicy pomiędzy długiem instytucji rządowych i samorządowych a państwowym długiem publicznym. Zgodnie z projektem ustawy budżetowej zadłużenie pozostałych instytucji zaliczanych do sektora general government zwiększy się o 85 mld zł pomiędzy 2022 r. i 2023 r. Naszym zdaniem, za wzrost tego zadłużenia odpowiadają przede wszystkim potrzeby pożyczkowe wspomnianych funduszy. Te 85 mld zł, to inaczej przybliżona wartość tzw. potrzeb pożyczkowych netto, czyli potrzeb pożyczkowych brutto po wyłączeniu wykupu obligacji zapadających w 2023 r. Korzystając z Wieloletniej Prognozy Finansowej jednostek samorządu terytorialnego zakładamy, że łączne potrzeby pożyczkowe brutto funduszy BGK i jednostek samorządu terytorialnego wyniosą 95 mld zł w 2023 r.” – czytamy dalej.

Credit Agricole Bank Polska szacuje potrzeby pożyczkowe brutto sektora instytucji rządowych i samorządowych na 484,4 mld zł w 2023 r. (14,6% PKB), na co złożą się nowe emisje w wysokości 312,3 mld zł i wykup zapadających obligacji w kwocie 172,1 mld zł.

„Oczekiwany przez nas silny wzrost podaży obligacji w 2023 r. będzie oddziaływał w kierunku wzrostu ich rentowności. Nawet wówczas, gdy część tych potrzeb zostanie sfinansowana (prefinansowana) w 2022 r., presja na wzrost rentowności w 2023 r. pozostanie wysoka. Taka tendencja będzie również wspierana przez oczekiwane przez nas zacieśnienie polityki pieniężnej przez główne banki centralne, przede wszystkim Fed i EBC (patrz wyżej)” – stwierdzili analitycy.

„Naszym zdaniem, w przypadku znaczącego wzrostu rentowności, możliwe jest wznowienie przez NBP skupu skarbowych papierów wartościowych i dłużnych papierów wartościowych gwarantowanych przez Skarb Państwa na rynku wtórnym w ramach strukturalnych operacji otwartego rynku. Takie działanie będzie oddziaływało w kierunku obniżenia rentowności obligacji i stabilizowało rynek instrumentów dłużnych, co może przyczynić się do zwiększenia popytu na obligacje skarbowe ze strony inwestorów zagranicznych. Zarysowane powyżej warunki rynkowe będą sprzyjały podwyższonej zmienności kursu złotego” – podsumowali.

Źródło: ISBnews

Artykuł Credit Agricole: Dodatkowe wydatki zwiększą potrzeby pożyczkowe brutto o 120 mld zł w 2023 pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.

Zdaniem 41% dyrektorów zarządy wystarczająco nadzorują kwestie technologiczne



Mimo, że 85% prezesów ocenia, że ich firmy w okresie pandemii przyspieszyły digitalizację, kadra kierownicza wystarczająco angażuje się w kwestie technologiczne zdaniem 45% członków zarządów i 41% dyrektorów, wynika z raportu „Digital frontier: A technology deficit in the boardroom”, przygotowanego przez firmę doradczą Deloitte.

Jak wynika z badania Deloitte, ponad 80% ankietowanych było przynajmniej w pewnym stopniu przekonanych o swoich możliwościach zrozumienia, weryfikacji i dyskusji o strategii oraz programie technologicznym w swoich organizacjach. Jednocześnie mniej niż połowa członków zarządów (45%) i dyrektorów (41%) uważa, że zarządy zapewniają wystarczający nadzór nad kwestiami technologicznymi. Przeciwnego zdania jest odpowiednio: 41% i 27% badanych, podano.

„Ankietowani angażują się w sprawy technologiczne w stopniu nieodbiegającym od obserwowanego w ubiegłych latach, a wielu członkom zarządów brakuje wiedzy potrzebnej do zadawania świadomych pytań i upewniania się, że technologia adekwatnie współgra ze strategią biznesową przedsiębiorstwa. Powinna ona wykorzystywać możliwości oferowane przez najnowsze technologie, a innowacje powinny napędzać kierunki rozwoju. Ogólnie rzecz biorąc, badanie ujawniło lukę między rosnącym zapotrzebowaniem na większe zrozumienie i zaangażowanie w zagadnienia technologiczne a obecnymi aktywnościami zarządów w tym zakresie” – powiedział partner, lider doradztwa technologicznego Deloitte Daniel Martyniuk, cytowany w komunikacie.

Uczestnicy badania wskazali główne zagadnienia mające wpływ na skuteczny nadzór nad kwestiami technologicznymi. Prawie połowa twierdzi, że w tym obszarze za bardzo polegają w zakresie podejmowanych decyzji na zespole zarządzającym IT lub wewnętrznym czy zewnętrznym doradcy – tak ocenia 40% członków zarządów i 42% dyrektorów. Deficyty w biegłości technologicznej zarządów wymienia odpowiednio 38% i 42% pytanych. Jedna trzecia (36 i 33%) wskazuje na niejasną strukturę zarządzania zagadnieniami technologicznymi. Wśród wyzwań znalazły się również niewłaściwie zdefiniowane informacje zarządcze dotyczące tego obszaru (34 i 42%) oraz niejasność powiązań między technologią a strategią (30 i 33%), podkreślono.

Uczestnicy badania Deloitte, pytani o ocenę postępów ich firm w zakresie wykorzystywania technologii w celu osiągnięcia przewagi konkurencyjnej, byli w większości optymistyczni – tak uważa 66% przedstawicieli zarządów i 69% dyrektorów.

„Wydaje się, że zbyt optymistyczne podejście może być efektem błędu poznawczego, gdzie brak głębokiej wiedzy na konkretny temat przekłada się na przekonanie o braku zagrożeń i przecenianie własnych zdolności w tym zakresie. W tak dynamicznie zmieniającej się sferze jak technologia zarządy firm powinny jednak wykazywać się większą czujnością – tym bardziej, że badanie pokazuje wyraźnie niedoinwestowanie obszaru technologicznego firm. Tak wskazuje 47% pytanych przedstawicieli zarządów i 54% dyrektorów” – dodała partnerka w Zespole Strategii i Transformacji IT w Deloitte Anna Wiącek-Kocot.

Wśród obszarów, w których ich organizacje planują inwestycje w ciągu najbliższych trzech lat, członkowie zarządów i dyrektorzy wymieniają przede wszystkim analitykę danych, poprawiającą efektywność i podejmowanie decyzji (odpowiednio 73 i 81%), poprawę doświadczeń klienta (71 i 73%) oraz usprawnienia w zakresie cyberbezpieczeństwa (58 i 65%). Na dalszych pozycjach znalazły się: poszerzanie umiejętności technologicznych pracowników (49 i 61%) i rozwój sztucznej inteligencji i robotyki, mający zwiększyć produktywność (47 i 56%), a także wykorzystanie rozwiązań cyfrowych do optymalizacji łańcuchów dostaw (43 i 46%) oraz do przyspieszenia zielonej transformacji (34 i 33%).

Źródło: ISBnews

Artykuł Zdaniem 41% dyrektorów zarządy wystarczająco nadzorują kwestie technologiczne pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.

Bitwa o 1500 punktów na WIG20 już jest pasjonująca



Pierwsze starcie o kluczowy poziom na indeksie największych spółek WIG20 wygrał popyt. To jednak dopiero początek miesiąca.

Zapowiadana przez nas w poprzednim tygodniu walka o sygnalny poziom na wskaźniku największych spółek warszawskiej giełdy ledwo się zaczęła, a już wygląda pasjonująco. Podaż zaatakowała śmiało na początku tygodnia sprowadzając WIG20 poniżej 1440 pkt. Tu jednak w sukurs przyszły wiadomości z rynków zachodnich. Na amerykańskiej giełdzie, S&P500 w ładnym stylu obronił wsparcie 3900 pkt, a rekordowe podniesienie stóp w strefie euro dało impuls do korekty bardzo silnego dolara. Osłabienie amerykańskiej waluty tradycyjnie podsyca apetyt na ryzykowne aktywa. W efekcie końcówka tygodnia na rynkach światowych stała pod znakiem zdecydowanej kontry popytu. Dodatkowo na GPW przy całkiem sporych jak na nasz rynek obrotach. Popyt na warszawskiej giełdzie wyraźnie złapał oddech i wykorzystał szansę na mocno przecenionych ostatnio największych spółkach. WIG20 zakończył więc tydzień na poziomie ok. 1535 pkt. nieco oddalając jego wartość od sygnalnego poziomu. A więc pierwsza runda dla kupujących. To nie koniec starcia i należy pamiętać, że czynniki ryzyka które dotychczas spychały indeksy na minima bessy nie zniknęły. Geopolityczne upiory, widma recesji oraz kryzysu energetycznego, a także wojenne tory w jakie wtacza się gospodarka zostały zepchnięte w cień na pewien czas, ale na pewno nie zniknęły.

Udane łapanie spadającego noża

Wśród największych spółek kto złapał spadający nóż na KGHM ten odebrał sowitą premię za ryzyko z dynamicznego odreagowania. Wszystko rozgrywa się jednak poniżej utraconego, ważnego poziomu 100 zł. Dopiero jego odzyskanie poprawi techniczny obraz walorów miedziowego giganta, który flirtuje z eksperymentalną koncepcją małych reaktorów modułowych. Lepiej pod tym względem wygląda sektor bankowy, którego indeks branżowy WIG-Banki z impetem powrócił nad istotny poziom 5 tys. pkt., co na notowaniach PKO BP przełożyło się na wyjście ponad 24 zł. Kolejnym sektorem, który wykorzystał moment rynkowy na zdecydowane odreagowanie to branża energetyczna. WIG-Energia modelowo znalazł oparcie na wsparciu 2200 pkt. Jego przełamanie byłoby bardzo negatywnym sygnałem dla sektora. Mieszane kwartalne wyniki finansowe Taurona były wcześniej w cenach, a rynkowe odbicie pomogło w obronie wsparcia 2,5 zł na kursie tych akcji.

Zobacz także: Kowalczyk (Boryszew): Wyniki w pierwszej połowie 2022 roku były bardzo dobre

Bez wątpienia wyniki spółek gamingowych były w minionym tygodniu na językach. CD Projekt najpierw pokazał trailer dodatku do Cyberpunka „Widmo Wolności”. Inwestorzy wyczuli szansę na przerwanie przedłużających się spadków. Następnego dnia lepsze od oczekiwań wyniki po I półroczu i zapowiedzi wiedźmińskie oraz cyberpunkowe (zarząd spółki liczy, że serial na Netflix skusi do gry, jak to było w przypadku Witcher’a) na fali rynkowej odwilży wystarczyły, aby dać solidniejszy impuls do odbicia. Nadal jest to jednak tylko lokalne odreagowanie głębokiej przeceny na tych akcjach. Poprawę sentymentu widać na walorach producentów gier mobilnych, gdzie wyniki sugerują przełamanie rynkowej słabości. Ten Square Games wychodzi górą z ponad dwumiesięcznej konsolidacji po publikacji wyników finansowych. Do kontynuacji fali wzrostowej czai się także Huuuge Games, gdzie trwa przegląd opcji strategicznych w obliczu potencjalnego pozyskania inwestora.

Wyniki finansowe impulsem

Wśród maruderów tym razem wyróżnił się DataWalk, który zaskoczył in minus wysokim szacunkiem straty EBIT o podłożu niegotówkowym. Kurs stara się trzymać się blisko poziomu cenowego z niedawnej emisji akcji 155 zł, ale spowolnienie dynamiki przychodów może zastanawiać inwestorów. Wysokie szacunkowe straty Trakcji nie pomagają kursowi, ale dopóki notowania nie zejdą poniżej 1,5 zł kurs będzie utrzymywać się w tegorocznej konsolidacji. Nie tylko szacunkowe, wysokie straty dołowały giełdowe kursy, ale również solidne rezultaty oraz oczekiwania rynkowe w przypadku spółki Atal nie zdołały przełamać trendu spadkowego na walorach dewelopera mieszkaniowego, który trwa od połowy ubiegłego roku. Wygląda na to, że informacje o dramatycznym spadku nowych kredytów mieszkaniowych na rynku, działają na wyobraźnię inwestorów. Póki co na akcjach Atala trwa impas w strefie wsparcia 30 zł.

Zobacz także: Piotrowska-Oliwa (Grupa Modne Zakupy): Jesteśmy w stanie przyciągnąć i zrealizować kilka inwestycji pasujących do naszego portfolio

Na początku tygodnia swoje wyniki finansowe podała biotechnologiczna Selvita. Notowania wskazują, że osiągnięcia firmy kolejny raz spotkały się z uznaniem rynku. Jeszcze większe uznanie robi stabilny, długoterminowy trend wzrostowy na tych walorach trwający już niemal dekadę! To bardzo unikalny przypadek na GPW. Notowania od dłuższego czasu utrzymują się w strefie historycznych szczytów. Bazując na znanej giełdowej zasadzie trend is your friend aktualna sytuacja faworyzuje posiadaczy tych akcji i sugeruje oczekiwanie na przyszły atak na nowe maksima. Całkowicie na drugim biegunie jest Onde. W tym przypadku wyniki finansowe oraz oczekiwania spółki delikatnie mówiąc nie przypadły do gustu inwestorom. Kurs znów został przyciśnięty do historycznego minimum bessy na poziomie 10 zł. Wartość tych akcji regularnie topnieje od debiutu, mimo że spółka realizuje projekty w bardzo modnej branży OZE.

Sebastian Gawłowski

Artykuł Bitwa o 1500 punktów na WIG20 już jest pasjonująca pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.