Coraz bliżej recesji



Projekcja inflacyjna NBP pozwala spodziewać się realnych zysków z obligacji indeksowanych CPI w drugim roku inwestycji, bowiem w trzecim oczekiwany jest znaczący spadek tempa wzrostu cen. Niemniej, znaków zapytania wciąż jest bardzo dużo.

Jeśli pytanie brzmi – czy wyższych stóp zwrotu dostarczą obligacje indeksowane inflacją czy stawkami WIBOR, w dalszym ciągu to te ostatnie mają lepszą pozycję, o ile centralna ścieżka projekcji miałaby się ziścić. Z prostego powodu. W pierwszym roku inwestycji oprocentowanie czteroletnich papierów oszczędnościowych wyniesie 1,8 proc. (2,2 proc. dziesięcioletnich), a inflacja w I kwartale 2023 r. ma sięgnąć 11,7 proc. Sześciomiesięczny WIBOR już dziś wynosi 4,75 proc., a za trzy miesiące – według wyceny kontraktów FRA – ma to być prawie 6 proc. Jeśli faktycznie tak się stanie, nawet oprocentowanie wuzetek (obligacji skarbowych indeksowanych do WIBOR) sięgnie 6 proc., czyli tyle ile średnio wyniesie oprocentowanie papierów czteroletnich przez cały okres inwestycji, przy założeniu, że inflacja podąży ścieżką wyznaczoną przez analityków NBP.

Między 2023 i 2024 r. inflacja miałaby ulec istotnemu obniżeniu (nawet poniżej 4 proc. pod koniec okresu projekcji), co oznaczałoby, że odsetki od obligacji indeksowanych inflacją przyniosą realne zyski w trzech kolejnych latach, ale strata (realna) z pierwszego roku będzie na tyle dotkliwa, że nie uda się jej później odrobić. Przy czym pewna wydaje się tylko pierwsza część scenariusza – inflacja osiągnie dwucyfrowe wartości. Oczekiwania jej spadku opierają się na założeniach, że zarówno ceny paliw, energii i żywności wytracą dynamikę, a nawet się obniżą (choć nie do poziomów sprzed rosyjskiej agresji). Model to model, przyjmie każde założenia i choć nie jest moją rolą podsycanie nastrojów, to wystarczy wyjrzeć za okno (nie padało od trzech tygodni) albo wbić w ziemię łopatę, żeby przekonać się, że tegoroczny sezon zbiorów może przynieść niespodziewane wyniki, nawet bez embarga na eksport zbóż z Ukrainy i Rosji (dla jasności – zakaz eksportu wprowadziły rządy tych krajów).

Jednak nawet realizacja centralnej ścieżki inflacji, która wydaje się optymistycznym scenariuszem, oznacza, że licząc od dziś siła nabywcza oszczędności spadnie o prawie 20 proc. (plus straty z lat ubiegłych, a ujemne realne stopy towarzyszą nam już sześć lat) i jakiś ruch trzeba wykonać. Obawy przed papierami korporacyjnymi są zrozumiale – rynek wtórny nie jest płynny, a przyszłość gospodarcza mocno niepewna. Niemniej, warto pamiętać, że na Catalyst niemal nie ma dziś słabych podmiotów, a 2021 r. przyniósł zasadnicze wzmocnienie bilansów przedsiębiorstw. Jest to jednak uwaga o charakterze ogólnym, a decydują indywidualne cechy. Warto śledzić raporty roczne, poziomy płynności gotówkowej i zadłużenia, aby zorientować się, kto ma największe szanse przejść przez rysujące się spowolnienie suchą stopą.

Czy recesja nie jest aby słowem na wyrost? Odpowiedź jak zwykle przyniesie przyszłość, ale tytuł odnosi się tym razem nie do modelu, lecz przebiegu notowań obligacji w USA, gdzie różnica w rentowności dwu- i dziesięcioletnich obligacji spadła do 20 punktów z 80 punktów jeszcze na przełomie roku. Przecięcie krzywej rentowności było w przeszłości dobrym (dobrym, bo trafnym) sygnałem zapowiadającym recesję. A Fed dopiero wszedł na ścieżkę podwyżek stóp (podwyżki podbijają w pierwszej kolejności rentowność krótkoterminowych papierów). Również w tym kontekście dywersyfikacja portfela między mocnych dłużników może oznaczać w przyszłości o jedno zmartwienie mniej.

Źródło: Obligacje / Emil Szweda

Artykuł Coraz bliżej recesji pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.

Leave a Reply