PGNiG Termika EP ma 17 mln zł dofinansowania na inwestycje w kogenerację



PGNiG Termika Energetyka Przemysłowa – spółka z grupy kapitałowej Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa (PGNiG) – podpisała umowy na łącznie niemal 17 mln zł dofinansowania z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (WFOŚiGW) w Katowicach do projektów modernizacji oraz budowy jednostek wytwarzania energii elektrycznej i cieplnej w wysokosprawnej kogeneracji, podała spółka.

„Pierwszy projekt pn. ‚Modernizacja instalacji kogeneracyjnych w Oddziale Pniówek’ dofinansowany zostanie kwotą 8 700 576 zł przy całkowitej wartości inwestycji 22 444 000 zł brutto. W ramach projektu planowana jest wymiana dwóch wyeksploatowanych jednostek na nowe silniki kogeneracyjne” – czytamy w komunikacie.

Drugi projekt pn. „Budowa instalacji kogeneracyjnej o mocy 2 x 2 MWe w Oddziale Zofiówka” dofinansowany zostanie kwotą 8 274 847,61 zł przy całkowitej wartości inwestycji 21 700 644 zł. W ramach projektu planowana jest budowa dwóch silników kogeneracyjnych.

Przyznane dofinansowanie pochodzi z Unii Europejskiej ze środków Funduszu Spójności w ramach Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko 2014-2020.

„Dzięki dofinansowaniu zbudujemy nowe urządzenia energetyczne, które będą produkowały energię elektryczną i ciepło a także ograniczą emisję dwutlenku węgla do atmosfery” – powiedział prezes PGNiG Termika Energetyka Przemysłowa Marek Rusakiewicz, cytowany w komunikacie.

„Nowe jednostki będą się charakteryzowały większą sprawnością wytwarzania energii. Będą zasilane dostępnym paliwem gazowym pochodzącym z odmetanowania kopalń Jastrzębskiej Spółki Węglowej SA. Celem realizowanego zadania jest budowa takiej infrastruktury technicznej, która pozwoli na zapewnienie produkcji ciepła i energii elektrycznej w pełnym skojarzeniu w celu zwiększenia efektywności produkcji” – dodał wiceprezes Artur Michałowski.

PGNiG Termika Energetyka Przemysłowa należy grupy kapitałowej PGNiG i jest spółką zależną PGNiG Termika. Swoją działalność opiera na produkcji ciepła, energii elektrycznej, sprężonego powietrza i energii chłodniczej. Jest również jednym z największych dostawców ciepła dla mieszkańców w regionie śląskim. Głównymi odbiorcami mediów produkowanych w Spółce są kopalnie Jastrzębskiej Spółki Węglowej oraz spółdzielnie mieszkaniowe w Jastrzębiu-Zdrój, Wodzisławiu Śląskim, Raciborzu, Żorach, Czerwionce-Leszczynach, Rybniku, Kuźni Raciborskiej i Knurowie.

PGNiG jest obecne na warszawskiej giełdzie od 2005 r. Grupa zajmuje się wydobyciem gazu ziemnego i ropy naftowej w kraju, importem gazu ziemnego do Polski, magazynowaniem gazu w podziemnych magazynach gazu, dystrybucją paliw gazowych, a także zagospodarowaniem złóż gazu ziemnego i ropy naftowej w kraju i za granicą oraz świadczeniem usług geologicznych, geofizycznych i poszukiwawczych w Polsce i za granicą. Skonsolidowane przychody wyniosły 42,02 mld zł w 2019 r.

Źródło: ISBnews

Artykuł PGNiG Termika EP ma 17 mln zł dofinansowania na inwestycje w kogenerację pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.

Co trzeci Polak z powodu pandemii pracuje z domu



Ze względu na obawy o zarażenie koronawirusem pełny lub częściowy home office realizuje co trzeci Polak, wynika z badania wykonanego przez 4P na zlecenie BIG InfoMonitor. Zdecydowana większość badanych, bo 82% pozostających na home office, ocenia, że rozwiązanie w ich przypadku się sprawdziło.

Według badań zleconych przez Rejestr Dłużników BIG InfoMonitor, jeszcze przed kwarantanną, możliwość pracy zdalnej pojawiała się w pierwszej dziesiątce najważniejszych czynników wpływających na satysfakcję z zatrudnienia. Obok wysokich zarobków (56%), zgranego zespołu oraz dobrej atmosfery (po 53% wskazań), dobrego szefa (31%), czy dogodnego dojazdu do pracy (22%), na potrzebę pracy zdalnej wskazywało 14% ankietowanych. Do tego stopnia, że w poszukiwaniu home office co ósmy ankietowany (13%) przymierzał się do zmiany firmy na bardziej elastyczną.

„Niewykluczone, że już nie będą musieli, bo pandemia może na dobre zmienić podejście zarówno pracodawców jak i pracowników do zdalnego zatrudnienia. Oczywiście tam, gdzie jest to możliwe. Z badania przeprowadzonego przez 4P dla BIG InfoMonitor wynika bowiem, że co drugiej osobie nie pozwala na to charakter pracy. A co z drugą połową? Mogłaby przejść na home office, ale 15% zatrudnionych pracodawca nie daje takiej możliwości. Wśród pozostałych – co siódmy (14%) łączy obecnie pracę zdalną z pracą w siedzibie firmy, a co piąty (19%) może w pełni poza firmą realizować obowiązki zawodowe. Jedna trzecia, kolejny już tydzień doświadcza, więc pracy w domowych warunkach. Wśród pracujących zdalnie jest więcej kobiet (39%) oraz osób zamieszkujący peryferia dużych miast (53%), mieszkańców regionu mazowieckiego (46%) oraz małżeństw/par z dziećmi (41%)” – czytamy w komunikacie.

Zdaniem prezesa BIG InfoMonitor Sławomira Grzelczaka, w ostatnich tygodniach znaczenie pracy zdalnej istotnie wzrosło i nabrało innego sensu niż wcześniej.

„Niektóre firmy były już wcześniej przygotowane do wysłania pracowników do domów, inne sukcesywnie dołączały i wprowadzały rozwiązania umożliwiające pracę zdalną dla jak największej części pracowników, po to by ograniczyć ryzyko potencjalnego zakażenia. Dzięki temu wsparły rekomendacje rządu, organów sanitarnych i medycznych, dotyczące ograniczania spędzania czasu w dużych grupach poza domem” – dodał Grzelczak.

Podkreślił, że w efekcie, mamy do czynienia, ze sprawdzianem gotowości firm i pracowników do tej formy pracy, na niespotykaną do tej pory skalę.

„Test wypadł dobrze, bo opinie Polaków sugerują niemal pełne poparcie dla zdalnego wykonywania obowiązków zawodowych. To ważne, bo zmniejszenie powierzchni biurowej może być jednym ze sposobów na cięcie kosztów, a tych wiele firm będzie teraz usilnie poszukiwać. Niewykluczone, że nie obędzie się też bez obniżek płac zatrudnionych. W przypadku pracowników przechodzących na pracę zdalną przynajmniej częściowo udałoby im się to zrównoważyć oszczędnościami na dojazdach” – powiedział Grzelczak.

Z danych BIG InfoMonitor i BIK wynika, że w okres kryzysu wywołanego pandemią ponad 307 tys. firm (aktywnych, zawieszonych i zamkniętych) weszło już z kwotą ponad 32,5 mld zł zaległości wobec banków i kontrahentów.

„Zdecydowana większość badanych, bo 82% pozostających na home office, ocenia, że rozwiązanie w ich przypadku się sprawdziło. I to mimo, że w wielu domach wypełnianie zawodowych obowiązków odbywa się w mocno utrudnionych warunkach, bo razem z dziećmi, małżonkiem czy partnerem, którzy też pracują zdalnie. A tego akurat marzenia o zdalnej pracy nie obejmowały” – czytamy dalej.

Wśród powodów dobrej oceny pracy zdalnej, respondenci najwyżej wymieniali poczucie bezpieczeństwa jakie daje ona w warunkach pandemii (73%). Druga istotna przyczyna to więcej czasu dla rodziny (42%).

„Ankietowani doceniają również dłuższy sen, na który mogą sobie pozwolić w momencie, gdy odpada im droga do pracy i codzienne przygotowania. Ten akurat aspekt częściej wskazywali panowie – 44% niż panie – 30%. Mężczyźni dwa razy częściej niż kobiety podkreślają też wzrost produktywności w czasie pracy z domu, w porównaniu z wydajnością w firmie. Lepsze wyniki widzi u siebie 22% mężczyzn, wobec 11% kobiet. Pewnie dlatego, choć wśród pracujących zdalnie przeważają panie (40% wobec 29% panów), to jednak więcej zwolenników ma ona wśród mężczyzn – 84% niż wśród kobiet – 79%. Zwolennicy pracy z domu cenią sobie także elastyczność czasu pracy, jaki im daje to rozwiązanie, oszczędności na dojazdach i poczucie wolności” – czytamy dalej.

Według badania, praca poza firmą, na którą wielu trafiło ze względu na pandemię, nie podoba się 13% ankietowanych.

„Źle ją oceniają przede wszystkim ze względu na niższą produktywność (56%) i brak odpowiedniego sprzętu (31%). Co piąty badany skarży się też, że w domowych warunkach ma problemy ze skupieniem, podobny odsetek zaznacza, że dla niego praca w domu przekłada się na niższe wynagrodzenie. Dopiero na dalszych pozycjach znalazły się takie przeszkody, jak za małe mieszkanie (17%) i rozpraszające dzieci (12%). Tyle średnia dla ogółu badanych, ale trudno mówić o przeszkadzaniu przez dzieci, gdy się ich nie ma. Dlatego w przypadku pracujących zdalnie rodziców jednego lub kilkorga dzieci, wyniki wyglądają nieco inaczej. Mniej wskazań pada na mniejszą produktywność – 47%. Natomiast pozostałe utrudnienia takie jak: brak sprzętu, kłopot z zebraniem myśli, zbyt małe M, niższe wynagrodzenie i odrywanie od pracy przez dzieci zdobyły po około 25% wskazań” – podsumowano w materiale.

Badanie przeprowadzone przez 4P, omnibus CAWI, na reprezentatywnej próbie 1010 Polaków w wieku 18-75 lat, w dniach 25-27 marca 2020 r.

Źródło: ISBnews

Artykuł Co trzeci Polak z powodu pandemii pracuje z domu pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.

Brak odsetek za zwłokę od zaległości podatkowych dla rozliczeń w maju



Nie będzie odsetek za zwłokę od zaległości podatkowych, dla podatników korzystających z możliwości rozliczenia się z fiskusem po 30 kwietnia (do 31 maja), poinformował minister finansów Tadeusz Kościński.

„Nie będzie odsetek za zwłokę od zaległości podatkowych z tytułu rocznego PIT za 2019 r. w okresie od 1 maja do 1 czerwca 2020 r” – powiedział Kościński w radiowej Trójce.

Minister zaznaczył, że projekt rozporządzenia w tej sprawie jest już gotowy.

„Zostaną nim objęci podatnicy rozliczający PIT-36, PIT-36S, PIT-36L, PIT-36LS, PIT-37, PIT-38 i PIT-39” – powiedział Kościński.

Zgodnie nowelizacją ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych, zeznania podatkowe będzie można składać do końca maja (niezłożenie zeznania do 30 kwietnia traktowane będzie jako złożenie tzw. czynnego żalu).

Źródło: ISBnews

Artykuł Brak odsetek za zwłokę od zaległości podatkowych dla rozliczeń w maju pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.

Produkcja przedsiębiorstw przemysłowych spadła o 2,3% r/r w marcu



Produkcja sprzedana przedsiębiorstw przemysłowych spadła o 2,3% r/r w marcu 2020 r., poinformował Główny Urząd Statystyczny (GUS). W ujęciu miesięcznym odnotowana wzrost o 2,4%.

„Po wyeliminowaniu wpływu czynników o charakterze sezonowym, w marcu br. produkcja sprzedana przemysłu ukształtowała się na poziomie o 4,8% niższym niż w analogicznym miesiącu ub. roku i o 7,2% niższym w porównaniu z lutym br.” – czytamy w komunikacie.

Konsensus rynkowy to spadek produkcji przemysłowej w ujęciu rocznym o 1,7%.

W okresie styczeń-marzec br. produkcja sprzedana przemysłu była o 1% wyższa w porównaniu z analogicznym okresem ub. roku, kiedy notowano wzrost o 6,1%, podał też Urząd.

Źródło: ISBnews

Artykuł Produkcja przedsiębiorstw przemysłowych spadła o 2,3% r/r w marcu pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.

Ropa WTI w kontraktach na maj chwilowo sięgała poziomów -37 USD za baryłkę



W poniedziałek oczy większości globalnych inwestorów skierowane były
na rynek ropy naftowej. Działy się tam bowiem wydarzenia bez precedensu:
kontrakty o najbliższym terminie wygasania zeszły do negatywnych
poziomów cenowych. Ropa WTI w kontraktach na maj chwilowo sięgała
poziomów -37 USD za baryłkę. To oznacza, że sprzedający gotowi byli
dopłacić tym, którzy odkupią od nich kontrakty.

Negatywne ceny ropy naftowej to zjawisko, którego w historii jeszcze
nie widziano. Również różnice cenowe pomiędzy najbliższym kontraktem a
kolejnym kontraktem były rekordowe.

Z punktu widzenia inwestorów na rynku ropy, szczególnie istotny był
fakt, że majowy kontrakt wygasa już we wtorek, a w poniedziałek
handlowano nim po raz ostatni. To zwiększało prawdopodobieństwo
gwałtownych ruchów cenowych. Zazwyczaj jednak nie były one tak paniczne,
a więc co przeważyło szalę tak mocno na korzyść sprzedających?

Kluczem do zrozumienia poniedziałkowej sytuacji są zapasy ropy
naftowej, które w Stanach Zjednoczonych rosły ostatnio szybciej niż
oczekiwano. Główne magazyny, w Cushing w stanie Oklahoma, są wypełnione w
około 70 procentach i już w najbliższych tygodniach mogą zostać
zapełnione w stu procentach. Na rynku pojawi się wtedy poważny problem z
przechowywaniem surowca. Posiadacze wygasających kontraktów na ropę
muszą dostarczyć ją w formie fizycznej do magazynów w stanie Oklahoma,
więc zrozumiały był fakt, że spora część z nich była gotowa pozbyć się
tego obowiązku za wszelką cenę.

Nie można wykluczyć, że takie sytuacje będą powtarzać w kolejnych miesiącach, ponieważ problem z zapełnionymi magazynami nie zniknął, a wręcz przeciwnie: będzie on coraz bardziej dotkliwy, o ile producenci ropy naftowej znacząco nie obniżą wydobycia. Część traderów już od kilku tygodni przechowuje ropę na tankowcach, licząc na wzrost jej cen w horyzoncie kilku miesięcy. Jednak również podaż tankowców drastycznie zmalała, co tylko uwypukla skalę problemu z zapasami ropy.

Źródło: ISBnews / Paweł Grubiak, Superfund TFI

Artykuł Ropa WTI w kontraktach na maj chwilowo sięgała poziomów -37 USD za baryłkę pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.

Giełdy na razie nie przestraszyły się zawirowań na rynku ropy



Inwestorzy powinni zachować dziś najwyższą ostrożność. Na razie rynki
akcyjne zignorowały zawirowania na rynku ropy, ale WIG20 utrzymuje się w
bardzo niebezpiecznym miejscu. Ponadto wiele impulsów do wzrostu
zmienności cen na GPW przyniosą dzisiaj odczyty danych
makroekonomicznych.

Wczoraj cena ropy odzwierciedlana w kontrakcie majowym ropy WTI
spadła znacznie poniżej zera. Taka sytuacji nigdy wcześniej nie miała
miejsca. Dzisiaj wspomniany kontrakt wygasa i traderzy nie chcieli
zostać z długimi pozycjami, co potencjalnie mogłoby się wiązać z
koniecznością fizycznego odbioru kupionej ropy z oficjalnych magazynów
używanych dla wspomnianego kontraktu. W rozsądnych komercyjnie
odległościach magazyny są pełne i posiadanie ropy w tamtych okolicach
USA jest chwilowo nieopłacalne. To nie oznacza, że identyczna sytuacja
jest na całym świecie i dotyczy innych gatunków ropy, ale presja na ceny
surowca pozostaje. Dzieje się to pomimo drastycznych cięć w wydobyciu, w
tym szybkiego tempa wygaszania wielu projektów wydobywczych. Jednak
wolne powierzchnie magazynów kurczą się (w różnym tempie) na całym
świecie, więc wczorajszy problem ropy WTI w USA nie jest zupełnie
wyizolowany.

Odporność rynku akcji na tę sytuację jest mimo wszystko
zastanawiająca. Reperkusje tak gigantycznej zmienności i spadków cen na
serii majowej kontraktów oraz ich przeniesienia na ogólną sytuację na
rynku ropy mogą być szerokie. Począwszy od kredytowych i płynnościowych,
bo przecież działalność wydobywcza prowadzona jest przez firmy, a część
z nich upada. Dalej, w tarapatach będą budżety państw opierających
swoją wypłacalność na ropie. Wielu inwestorów ma ekspozycję na ceny
ropy, między innymi poprzez różnego rodzaju wehikuły inwestycyjne. Ich
portfele ucierpią. Na koniec łatwo wyobrazić sobie przerażającą
sytuację, że gdy transport wróci na normalne tory, to spotka nas szok.
Nawet jeżeli popyt na ropę wróci do poziomów, które przed pandemią były
uznawane za bardzo niskie, to brak podaży może spowodować drastyczny
skok cen i chwilowy szok inflacyjny.

WIG20 od 7 kwietnia pozostaje w konsolidacji. Poziomy są relatywnie
wysokie, ale trudno o komfort inwestorów posiadających akcje. Przedział
1650-1700 pkt. to strefa oporu – dołków z 2016 r. Dodatkowo konsolidacja
od 7 kwietnia przybiera formę klasycznej formacji odwrócenia trendu
wzrostowego, chociaż do jej powstania brakuje spadku poniżej
przynajmniej 1590 pkt. Jest więc czego się obawiać, szczególnie gdy
wielu inwestorów będzie uważało, że odbicie na rynkach poszło za daleko,
a nawet, że czeka nas ponowny test ostatniego dna.

Dzisiaj o godz. 10:00 poznamy odczyt inflacji PPI w Polsce. Rynek
oczekuje spadku cen producentów o 0,5% rok do roku. Te dane pokażą, czy
powoli możemy liczyć na mniejsza presję inflacyjną w kraju w sytuacji
globalnie spadającego popytu konsumenckiego. Istotne jest, na ile
ucierpi produkcja przemysłowa. Te dane poznamy również o 10:00, a
oczekuje się spadku o 2,1%.

Z pozostałych odczytów danych ekonomicznych warto obserwować rynki o godz. 11:00. W Niemczech podane zostaną wskaźniki zaufania w biznesie i nastrojów gospodarczych Instytutu ZEW. Ich wartości mogą przestraszyć, bo indeksy te mogą według oczekiwań analityków spaść odpowiednio o 77 i 42. Dla przypomnienia jeszcze kilkanaście miesięcy temu można było doświadczyć podobnej wartości, ale dodatnich.

Źródło: ISBnews / Łukasz Wardyn, CMC Markets

Artykuł Giełdy na razie nie przestraszyły się zawirowań na rynku ropy pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.

Synektik dostarczy system da Vinci do szpitala klinicznego w Szczecinie



Grupa Synektik dostarczy system robotyczny da Vinci do Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego Nr 2 PUM w Szczecinie, podała spółka. Szpital ten będzie pierwszym zachodniopomorskim ośrodkiem medycznym dysponującym tą innowacyjną technologią. Szczeciński ośrodek planuje wykorzystywać da Vinci m.in. do zabiegów chirurgii ogólnej, operacji urologicznych oraz ginekologicznych, stosowanych w terapii chorych cierpiących na choroby onkologiczne, podano także.

Umowa między szczecińskim szpitalem a notowaną na Giełdzie Papierów Wartościowych spółką obejmuje dostawę i montaż robota chirurgicznego, jak również szkolenie pracowników i serwis urządzenia. Zgodnie z warunkami umowy Grupa Synektik dostarczy i zainstaluje system jeszcze w tym tygodniu, podano.

„Rozwój robotyki chirurgicznej jest zgodny z duchem Narodowej Strategii Onkologicznej, kładącej m.in. szczególny nacisk na skuteczność terapii i dbałość o komfort pacjentów. Systemy da Vinci pozwalają skuteczniej walczyć z epidemią wielu chorób nowotworowych, które dotykają setki tysięcy pacjentów w naszym kraju. Zwiększenie dostępu do najnowocześniejszych technologii onkologicznych, takich jak system da Vinci słusznie jest jednym z priorytetów polskiego państwa. Cieszymy się, że pacjenci Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 2 PUM w Szczecinie staną się beneficjentami rewolucji jakościowej w chirurgii” – stwierdził prezes Synektik Cezary Kozanecki, cytowany w komunikacie.

Szczeciński szpital to dziesiąta placówka medyczna w Polsce, która będzie wykorzystywać autoryzowany system robotyczny da Vinci. Obecnie operacje w asyście tego urządzenia przeprowadzane są w szpitalach w Białymstoku, Krakowie, Poznaniu, Siedlcach, Warszawie, Wieliszewie oraz Wrocławiu. Od października 2018 r. w polskich szpitalach przeprowadzono ponad 1 200 zabiegów w asyście robotów da Vinci. System wykorzystywany jest obecnie w operacjach z zakresu ginekologii, urologii, chirurgii ogólnej oraz laryngologii, wskazano również.

Umowa ze szpitalem klinicznym nr 2 w Szczecinie jest trzecim zawartym przez Synektik w obecnym roku finansowym kontraktem na dostawę systemów da Vinci.

„Jesteśmy w dialogu z kolejnymi publicznymi i prywatnymi podmiotami zainteresowanymi wdrożeniem u siebie technologii da Vinci. Szacujemy, że w perspektywie 2-3 lat liczba ośrodków wykorzystujących systemy da Vinci w Polsce co najmniej podwoi się, a projekcja wzrostu liczby zabiegów wykonywanych w asyście systemu zakłada 100% średnioroczne tempo wzrostu do 2022 roku” – dodał Kozanecki.

System da Vinci, produkowany przez firmę Intuitive Surgical, to najbardziej zaawansowany system robotyczny na świecie. Z wykorzystaniem systemu przeprowadza się obecnie około 170 rodzajów zabiegów chirurgicznych – przede wszystkim operacje macicy, prostatektomię (usunięcie prostaty) i resekcję jelita grubego, ale również zabiegi w obrębie pęcherza moczowego, nerek, trzustki czy płuc. System da Vinci umożliwia m.in. skuteczniejszą i efektywniejszą terapię takich chorób onkologicznych jak nowotwory trzonu i szyjki macicy, prostaty czy jelita grubego. W 2019 roku na całym świecie przeprowadzono ponad 1,2 mln zabiegów z użyciem da Vinci i zainstalowano ponad 1,1 tys. systemów, podano w materiale.

Synektik powstał w 2001 roku, od sierpnia 2011 roku akcje spółki notowane były na NewConnect, a w październiku 2014 r. zadebiutowały na rynku regulowanym GPW.

Źródło: ISBnews

Artykuł Synektik dostarczy system da Vinci do szpitala klinicznego w Szczecinie pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.

Budżet będzie wymagać innej konstrukcji, jeśli epidemia potrwa dłużej, poinformował minister finansów



Rząd nie śpieszy się z nowelizacją budżetu. Jeżeli epidemia potrwa dłużej, budżet będzie musiał być zupełnie inaczej skonstruowany niż obecnie, poinformował powiedział minister finansów Tadeusz Kościński.

„Budżet, który obowiązuje to budżet zbilansowany. W tej chwili nie spieszymy się z jego nowelizacją. Jeśli znowelizujemy go szybko, to będziemy mieć mniej wiarygodnych parametrów. Budżet będzie musiał być całkiem inaczej skonstruowany, jeśli epidemia potrwa dłużej” – powiedział Kościński w radiowej Trójce.

Zgodnie z ustawą, w obecnym budżecie na 2020 r. zarówno dochody, jak i wydatki budżetu państwa miały wynieść po ok. 435,3 mld zł. Jednak – ze względu na epidemię koronawirusa – parametry gospodarcze, założone w ustawie ulegają zmianie.

Ministerstwo Finansów zapowiadało wcześniej, że do nowelizacji budżetu dojdzie najpewniej na przełomie I i II półrocza 2020 r.

Źródło: ISBnews

Artykuł Budżet będzie wymagać innej konstrukcji, jeśli epidemia potrwa dłużej, poinformował minister finansów pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.

UOKiK sprawdzi sytuację w branży rolno-spożywczej, chce wyjaśnień od 100 firm



Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) wszczął postępowania, w których sprawdzi, czy największe podmioty z sektora rolno-spożywczego płacą na czas rolnikom, dostawcom i innym kontrahentom, a także zbada czy polityki handlowe i cenowe nie zmieniły się w okresie epidemii na niekorzyść mniejszych kontrahentów, podał Urząd.

Prezes UOKiK zwrócił się o wyjaśnienia do blisko 100 przedsiębiorców – działających w Polsce sieci handlowych oraz największych producentów w branżach mięsnej, mleczarskiej, przetwórstwa owoców, warzyw, zbóż i roślin oleistych, podał regulator.

„W czasie epidemii zapotrzebowanie na żywność znacząco nie zmalało, dlatego tak ważne jest prawidłowe funkcjonowanie sektora rolno-spożywczego. Szczególnie istotne jest zachowanie płynności finansowej przez podmioty na każdym szczeblu łańcucha dostaw żywności. Bezpieczeństwo żywnościowe Polski wymaga dotrzymania terminów płatności pomiędzy kontrahentami, podobnie zapewnienia transparentnych warunków umów i niewykorzystywania obecnej sytuacji do wywierania presji na mniejszych dostawców. Zweryfikujemy w tym zakresie praktyki największych graczy rynkowych tak, aby zadbać o uczciwe relacje handlowe pomiędzy nimi” – powiedział prezes UOKiK Tomasz Chróstny, cytowany w komunikacie.

Zgodnie z przepisami, maksymalny czas na uregulowanie zobowiązania nie powinien być co do zasady dłuższy niż 60 dni od dostawy towaru lub doręczenia faktury. Należy jednak pamiętać, że jeżeli w umowie przewidziano krótszy czas na dokonanie zapłaty, to jest on wiążący. Po upływie terminu umownego lub też przewidzianego w przepisach prawa dostawcy przysługują odsetki.

UOKiK podał, że wszczęte postępowania prowadzone są w ramach ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwemu wykorzystywaniu przewagi kontraktowej. Toczone są w sprawie, a nie przeciwko konkretnym podmiotom. Celem prezesa UOKiK jest sprawdzenie, w jaki sposób najwięksi przedsiębiorcy wywiązują się z obowiązków zapłaty dostawcom oraz czy nie stosują innych form wykorzystywania przewagi względem mniejszych podmiotów. W przypadku identyfikacji takich praktyk – priorytetem Urzędu jest ich sprawne wyeliminowanie z rynku.

„Obecny czas wymaga solidarności rynkowej bardziej niż kiedykolwiek. Od większych przedsiębiorców oczekuje się większej odpowiedzialności za kontrahentów, mają oni w tym okresie dużo większe możliwości sprawnego funkcjonowania na rynku niż inne branże gospodarki. Zależność mniejszych podmiotów może rodzić pokusę do wywarcia presji na dodatkowe korzyści ekonomiczne ze strony większych graczy, na co nie można się zgodzić. W najbliższych tygodniach zweryfikujemy zachowania przedsiębiorców na rynku rolno-spożywczym. Oczekuję, że działania Urzędu udrożnią przepływy pomiędzy przedsiębiorcami, zaś ewentualne niedozwolone praktyki zostaną niezwłocznie wyeliminowane bez sięgania po środki administracyjne. Zachęcam przedsiębiorców do dobrowolnej weryfikacji swoich praktyk w celu uniknięcia negatywnych konsekwencji – warto do relacji handlowych z kontrahentami podejść uczciwie i odpowiedzialnie” – dodał Chróstny.

W ostatnich trzech latach UOKiK podjął ponad 100 interwencji w sprawie nieuczciwego wykorzystywania przewagi kontraktowej. Większość z nich zakończyła się szybką zmianą warunków dostaw produktów rolnych i spożywczych, w tym w szczególności skróceniem terminów zapłaty.

Źródło: ISBnews

Artykuł UOKiK sprawdzi sytuację w branży rolno-spożywczej, chce wyjaśnień od 100 firm pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.

Gorsze nastroje i dane mogą dziś osłabić złotego



We wtorek rano złoty lekko traci na wartości do koszyka głównych walut. Jest spore ryzyko, że w kolejnych godzinach jego osłabienie się pogłębi. Na taki rozwój wypadków wskazują gorsze nastroje, a co się z tym wiąże również wzrost ryzyka inwestycyjnego na rynkach globalnych, jak również spore prawdopodobieństwo rozczarowujących danych z polskiej gospodarki.

O godzinie 09:06 euro drożało o 0,5 gr do 4,5280 zł, szwajcarski frank również o 0,5 gr do 4,3065 zł, brytyjski funt o 0,8 gr do 5,1860 zł, a amerykański dolar o 1,6 gr do 4,1770 zł.

Osłabienie złotego, podobnie jak to ma miejsce w przypadku innych walut regionu, to pochodna pogorszenia klimatu inwestycyjnego na świecie, dodatkowo wsparta przez umacniającego się dolara do koszyka walut.

Dziś złotemu zaszkodzić mogą nie tylko gorsze nastroje, ale również prawdopodobnie rozczarowujące dane z rodzimej gospodarki.

O godzinie 10:00 GUS opublikuje marcowe dane o inflacji producenckiej i produkcji przemysłowej w Polsce. Szczególnie ten drugi raport będzie obserwowany. Będzie obejmował bowiem okres zamrożenia polskiej gospodarki w związku z epidemią koronawirusa.

Szacuje się, że w marcu produkcja spadnie o 1,7 proc. w relacji rocznej, po jej wzroście o 4,9 proc. w lutym. Gorsze od prognoz dane, co wydaje się być bardziej prawdopodobnym scenariuszem niż niespodzianka in plus, wzmocnią obawy o skalę recesji w Polsce, tworząc dodatkową presję na polską walutę.

Ryzyko osłabienia złotego, i to znacznego osłabienia, płynie też z analizy sytuacji na wykresach polskich par. Po wyznaczeniu przez EUR/PLN i USD/PLN szczytów w drugiej połowie marca, ostatni okres to względna stabilizacja notowań, która na gruncie analizy technicznej jawi się jako korekta wcześniejszych wzrostów. Oznacza to rosnące ryzyko tego, że wkrótce euro ponownie ruszy ku marcowemu maksimum w okolicy na 4,6350 zł, a dolar ku 4,3080 zł.

Źródło: ISBnews / Marcin Kiepas, analityk Tickmill

Artykuł Gorsze nastroje i dane mogą dziś osłabić złotego pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.