Inwestorzy powinni zachować dziś najwyższą ostrożność. Na razie rynki
akcyjne zignorowały zawirowania na rynku ropy, ale WIG20 utrzymuje się w
bardzo niebezpiecznym miejscu. Ponadto wiele impulsów do wzrostu
zmienności cen na GPW przyniosą dzisiaj odczyty danych
makroekonomicznych.
Wczoraj cena ropy odzwierciedlana w kontrakcie majowym ropy WTI
spadła znacznie poniżej zera. Taka sytuacji nigdy wcześniej nie miała
miejsca. Dzisiaj wspomniany kontrakt wygasa i traderzy nie chcieli
zostać z długimi pozycjami, co potencjalnie mogłoby się wiązać z
koniecznością fizycznego odbioru kupionej ropy z oficjalnych magazynów
używanych dla wspomnianego kontraktu. W rozsądnych komercyjnie
odległościach magazyny są pełne i posiadanie ropy w tamtych okolicach
USA jest chwilowo nieopłacalne. To nie oznacza, że identyczna sytuacja
jest na całym świecie i dotyczy innych gatunków ropy, ale presja na ceny
surowca pozostaje. Dzieje się to pomimo drastycznych cięć w wydobyciu, w
tym szybkiego tempa wygaszania wielu projektów wydobywczych. Jednak
wolne powierzchnie magazynów kurczą się (w różnym tempie) na całym
świecie, więc wczorajszy problem ropy WTI w USA nie jest zupełnie
wyizolowany.
Odporność rynku akcji na tę sytuację jest mimo wszystko
zastanawiająca. Reperkusje tak gigantycznej zmienności i spadków cen na
serii majowej kontraktów oraz ich przeniesienia na ogólną sytuację na
rynku ropy mogą być szerokie. Począwszy od kredytowych i płynnościowych,
bo przecież działalność wydobywcza prowadzona jest przez firmy, a część
z nich upada. Dalej, w tarapatach będą budżety państw opierających
swoją wypłacalność na ropie. Wielu inwestorów ma ekspozycję na ceny
ropy, między innymi poprzez różnego rodzaju wehikuły inwestycyjne. Ich
portfele ucierpią. Na koniec łatwo wyobrazić sobie przerażającą
sytuację, że gdy transport wróci na normalne tory, to spotka nas szok.
Nawet jeżeli popyt na ropę wróci do poziomów, które przed pandemią były
uznawane za bardzo niskie, to brak podaży może spowodować drastyczny
skok cen i chwilowy szok inflacyjny.
WIG20 od 7 kwietnia pozostaje w konsolidacji. Poziomy są relatywnie
wysokie, ale trudno o komfort inwestorów posiadających akcje. Przedział
1650-1700 pkt. to strefa oporu – dołków z 2016 r. Dodatkowo konsolidacja
od 7 kwietnia przybiera formę klasycznej formacji odwrócenia trendu
wzrostowego, chociaż do jej powstania brakuje spadku poniżej
przynajmniej 1590 pkt. Jest więc czego się obawiać, szczególnie gdy
wielu inwestorów będzie uważało, że odbicie na rynkach poszło za daleko,
a nawet, że czeka nas ponowny test ostatniego dna.
Dzisiaj o godz. 10:00 poznamy odczyt inflacji PPI w Polsce. Rynek
oczekuje spadku cen producentów o 0,5% rok do roku. Te dane pokażą, czy
powoli możemy liczyć na mniejsza presję inflacyjną w kraju w sytuacji
globalnie spadającego popytu konsumenckiego. Istotne jest, na ile
ucierpi produkcja przemysłowa. Te dane poznamy również o 10:00, a
oczekuje się spadku o 2,1%.
Z pozostałych odczytów danych ekonomicznych warto obserwować rynki o godz. 11:00. W Niemczech podane zostaną wskaźniki zaufania w biznesie i nastrojów gospodarczych Instytutu ZEW. Ich wartości mogą przestraszyć, bo indeksy te mogą według oczekiwań analityków spaść odpowiednio o 77 i 42. Dla przypomnienia jeszcze kilkanaście miesięcy temu można było doświadczyć podobnej wartości, ale dodatnich.
Źródło: ISBnews / Łukasz Wardyn, CMC Markets
Artykuł Giełdy na razie nie przestraszyły się zawirowań na rynku ropy pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.